Przed ostatnim turniejem Grand Prix w tym sezonie, Chris Holder z dorobkiem 82 punktów zajmuje dopiero 10. lokatę w przejściowej klasyfikacji, tracąc do ósmego Mateja Zagara 15 oczek. Australijczyk zapewne nie utrzyma się w cyklu na kolejny sezon i aby nadal rywalizować o mistrzostwo świata, 30-latek będzie musiał liczyć na otrzymanie dzikiej karty od organizatorów elitarnych zmagań.
- To był trudny rok dla Chrisa. Każdy o tym wie, sam Holder także. To jednak tylko jeden słaby sezon. Przecież w 2012 roku wywalczył mistrzostwo świata, przed rokiem był czwartym zawodnikiem na świecie, ocierając się o podium. To był świetny wynik. Teraz ludzie jakby o tym wszystkim zapomnieli - powiedział w rozmowie ze speedwaygp.com Darcy Ward.
Holder zawodził także w PGE Ekstralidze, gdzie wykręcił średnią biegową na poziomie 1,773. Jak na jednego z czołowych żużlowców świata to wynik dość przeciętny. - Chris miał trochę problemów poza torem, co nie ułatwiało jego pracy. Trudno było mu poradzić sobie z tymi kłopotami. Jednym z nich była moja kontuzja. Holder musi wyciągnąć wiele wniosków z tego sezonu. Oprócz kwestii pozasportowych, Chris nie trafił też do końca ze sprzętem. Myślę, że w przyszłym sezonie wróci na właściwe tory i będzie prezentował się o wiele lepiej - dodał przyjaciel Holdera.
Mistrz świata z 2012 mocno odczuł kontuzję Warda, która zakończyła karierę młodszego z Australijczyków. Przed wypadkiem Holder i Ward byli jak "papużki nierozłączki". - Razem podróżowaliśmy po całym świecie. Jeździliśmy w tych samych zespołach w Polsce, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Kontuzja, która zakończyła moją karierę, zmieniła moje całe życie. Nie było mi łatwo, aby to wszytko zrozumieć - skomentował Ward.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2017: kuchnia finału we Wrocławiu
[color=#000000]
[/color]