W tym roku Martin Vaculik powrócił do regularnych startów w Speedway Grand Prix. Słowacki żużlowiec pokazał się z dobrej strony podczas inauguracyjnej rundy w Krsko, kiedy to stanął na najwyższym stopniu podium. Jednak kolejnych turniejach dobre wyścigi przeplatał słabszymi.
W efekcie Vaculik zakończył sezon na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej SGP i nie mógł być pewnym dalszej jazdy w mistrzostwach świata. Wprawdzie od kilku lat w cyklu obowiązuje niepisana zasada, że dziewiąty zawodnik otrzymuje jedną z "dzikich kart", ale na giełdzie nazwisk wyżej stały akcje Nielsa Kristiana Iversena.
W środę BSI przedstawiła listę żużlowców zaproszonych do cyklu i ku zdziwieniu wielu ekspertów znalazło się na niej nazwisko Słowaka. - Dziękuję za "dziką kartą". To ogromny zaszczyt i równocześnie przywilej, że będę mógł startować z najlepszymi żużlowcami na świecie - przekazał 27-letni zawodnik.
Vaculik jest przekonany, że wyciągnie wnioski ze słabszych występów w tym roku i powalczy o czołową ósemkę w kolejnym sezonie. - W sezonie 2017 w SGP notowałem dobre i gorsze występy. W przyszłym roku zrobię wszystko co w mojej mocy, aby udowodnić, że należę do elity i zasłużyłem na "dziką kartę". Postaram się udowodnić, że to była słuszna decyzja - dodał reprezentant Słowacji.
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali
Większy pożytek Stal miałaby z niego bez GP.
Pomijając ambicje zawodnika...