- Rzeczywiście, zdobyłem siedem punktów w trzech startach. Przede wszystkim jednak uratowałem nasz zespół przed porażką. Wygrałem jeden niezwykle ważny wyścig. Można powiedzieć, że ta wygrana zapewniła naszej drużynie końcowy sukces. Cieszę się, że w końcu coś drgnęło. Teraz muszę odpowiednio przygotować sprzęt na kolejne zawody i w dalszym ciągu dawać z siebie wszystko. Mam wielką nadzieję, że trener na mnie postawi. Tydzień wcześniej nie dostałem szansy i nie wiem, dlaczego tak się stało. Musiałem czekać aż któremuś z moich kolegów podwinie się noga i dopiero wtedy mogłem wskoczyć do składu. Wierzę, że teraz będzie już wszystko w porządku - powiedział nam Piotr Dziatkowiak.
Były żużlowiec PSŻ-u Poznań nie ukrywa, że jazda w polskiej lidze jest dla niego niesłychanie ważna. - Podpisałem w Rawiczu dwuletni kontrakt i nie ukrywam, że chciałbym jak najczęściej startować. Wiem, że stać mnie na dobre wyniki. Trener musi tylko mi zaufać. Wiadomo, że nie zawsze będzie idealnie, ale jestem przekonany, że przy regularnych występach mogę stać się liderem rawickiej drużyny - tłumaczy.
Młody zawodnik Kolejarza przyznaje, że coraz lepiej czuje się na rawickim torze. - Ostatnio było sporo dziur, ponieważ dowieziono nową nawierzchnię. Teraz trzeba jednak zrobić wszystko, żeby optymalnie ustawić motocykle i później wygrywać już tylko starty. Dobre wyjście spod taśmy i rozegranie pierwszego łuku jest kluczem do sukcesu na rawickim owalu - mówi.
Dziatkowiak liczy, że dzięki udanym występom w lidze polskiej zdoła znaleźć pracodawcę za granicami naszego kraju. - Indywidualnie moim celem jest przede wszystkim pewne miejsce w drużynie. Chciałbym, żeby rawiccy działacze i trener na mnie stawiali. Dobre wyniki w Polsce mogą otworzyć mi furtkę do występów za granicami naszego kraju. Być może uda się znaleźć jakiś klub w Szwecji lub Danii. Wiadomo jednak, że w tych ligach nikt nie dostanie miejsca w składzie za darmo - wyjaśnia żużlowiec Kolejarza.
Jak na razie zespół z Rawicza rozegrał dwa spotkania. Co sądzi o dyspozycji swojej drużyny nasz rozmówca? - Za nami dwie kolejki i mamy na swoim koncie jedną wygraną w meczu z Krosnem. Przegraliśmy spotkanie w Pile, które mogliśmy spokojnie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Wtedy jednak dały znać o sobie nerwy. Popełniliśmy sporo błędów i w efekcie polegliśmy na własne życzenie. Na pewno jednak było sporo czasu na wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Mam nadzieję, że będziemy wygrywać kolejne mecze, nie tylko u siebie, ale także na wyjazdach - zakończył Dziatkowiak.