- Dla mnie sprawa jest prosta. Rekord był - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Żyto - trener zawodników Falubazu Zielona Góra. - Już w pierwszym biegu Patryk Pawlaszczyk wykręcił czas 61,32, który był gorszy od rekordu toru Golloba tylko o 24 setne sekundy. W trzecim biegu Grzegorz Zengota wykręcił czas 60,60 i taki czas został podany przez spikera. Odbył się bieg czwarty i dopiero w czasie równania toru po biegu czwartym, spiker ogłosił, że nastąpiła pomyłka i czas był o sekundę gorszy. Dla mnie coś tutaj jest nie tak. Jeżeli była pomyłka, to powinna ona być natychmiast poprawiona, a nie dopiero po następnym biegu. Jestem przekonany, że Grzesiu wykręcił rekord toru. Jest w tym roku szybki co udowodnił między innymi podczas meczu w Lesznie - dodał Piotr Żyto.
Co ciekawe, ze stanowiskiem trenera Piotra Żyto zgadza się rzecznik prasowy Stali Gorzów - Jacek Dreczka, który podczas zawodów pełnił również funkcję spikera. - Jako rzecznik prasowy Stali Gorzów odpowiadam: Piotr Żyto ma rację. Cała sytuacja z mojego punktu widzenia wyglądała następująco. Po zakończeniu biegu trzeciego chronometrażysta podał mi czas biegu 60,60 uzyskany przez Grzegorza Zengotę. Był to wspaniały czas, o prawie pół sekundy lepszy od rekordu toru Tomasza Golloba. Dlatego poszedłem jeszcze raz do pomieszczenia chronometrażysty, aby upewnić się, że nie doszło do pomyłki. Chronometrażysta Mirosław Szabłowski potwierdził mi, że Zengota uzyskał czas 60,60. Taki czas podałem kibicom i oznajmiłem, że jest to nowy rekord toru. Dopiero po zakończeniu biegu czwartego chronometrażysta podał mi karteczkę, na której zero zastąpione zostało jedynką. Powiem w ten sposób. Dla mnie wiarygodne jest stanowisko Piotra Żyto. Zengota był bardzo szybki na bardzo dobrze przygotowanym gorzowskim torze. Na najbliższym posiedzeniu zarządu mam zamiar przedstawić całą sytuację. Szczególnej analizie poddana zostanie obecność w pomieszczeniu chronometrażysty osób, które nie powinny się tam znajdować. Być może to one miały wpływ na zmianę decyzji przez chronometrażystę. Na pewno jednak nie dopuścimy do tego, aby dobre imię naszego klubu zostało nadszarpnięte. Jeżeli doszło do nieprawidłowości, to wobec osób winnych zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje! - powiedział Jacek Dreczka.
Rzecznik prasowy Stali wyjaśnił również dlaczego w protokole zawodów podany został czas 61,60. - Sprawa jest bardzo prosta. To chronometrażysta przekazuje czas do protokołu zawodów. Sędzia nie słyszał komunikatu o rekordzie toru, który podałem kibicom. W protokole zamieszczono już poprawiony czas podany przez chronometrażystę - zakończył Jacek Dreczka.
O decyzjach podjętych przez zarząd Stali Gorzów poinformujemy Państwa po najbliższym posiedzeniu, które zaplanowano w najbliższym tygodniu. Jak twierdzą obserwatorzy turnieju, z pewnością błąd leży po stronie chronometrażysty. Powstaje jedynie pytanie, czy była to jego autonomiczna decyzja, czy był inspirowany przez osoby znajdujące się w jego pomieszczeniu.