W minionym sezonie Greg Hancock wystąpił w sześciu turniejach Grand Prix, w których tylko dwa razy uzbierał dwucyfrowe dorobki punktowe. Amerykanin borykał się z problemami sprzętowymi, a gdy już znalazł rozwiązanie swoich kłopotów, przydarzyła mu się kontuzja, po której przedwcześnie zakończył sezon.
- Wielu zawodników walczyło ze sprzętem i starało się znaleźć odpowiednie ustawienia. Podobnie było ze mną. Nie szło to tak, jak sobie wyobrażałem. Nie przestawaliśmy jednak pracować. Nie było tak, że czekaliśmy, aż sytuacja rozwiąże się sama, bo to nigdy nie działa. W końcu rozwiązaliśmy nasze kłopoty i wszystko wróciło do normy. Potem doznałem feralnej kontuzji, która mnie wyhamowała - przyznał 47-latek w rozmowie ze speedwaygp.com.
Finalnie Hancock z dorobkiem 45 punktów zajął dopiero 14. pozycję w generalnej klasyfikacji Grand Prix. Amerykanina w przyszłym sezonie nie zabraknie jednak w elitarnym cyklu, bowiem otrzymał od organizatorów stałą dziką kartę. - Jestem bardzo zadowolony, że przyznano mi stałą dziką kartę na przyszłoroczne zmagania w Grand Prix. Super, że mogę rozpocząć przygotowywanie planu na przyszły sezon. Moim celem jest powrót do miejsca, w którym byłem w lipcu - skomentował.
Obecnie Hancock sporo czasu poświęca na rehabilitację barku, jednak raczej nie ma zagrożenia, że czterokrotny mistrz świata nie będzie gotów na start sezonu. Co więcej, Amerykanin zapewnia, że mimo kłopotów ze zdrowiem, nie zabraknie mu zapału do walki o kolejne żużlowe trofea. - To moja główna motywacja. Teraz skupiam się na pełnym wyleczeniu barku, ale zdecydowanie nie brakuje mi woli do osiągnięcia sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica może liczyć na wsparcie polskich kibiców. Wyjątkowa flaga debiutuje w Abu Zabi
Nie wiem na ile spodoba się Nawrockiemu i samemu Hancockowi.
Pojedzie w SGP, innych turniejach, spróbuje w 2.Lidze.
Nie będzie się nudził. Czytaj całość