Praskie odliczanie

Tylko kilka godzin dzieli od czeskiej Grand Prix w Pradze. Jednak w parkingu maszyn próżno szukać zawodników.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ważne jest aby zrelaksować się, wyciszyć i na spokojnie podejść do zawodów. Dlatego wszyscy zaimprowizowani są w hotelach lub swoich busach. Z dala od centrum wydarzeń. Zawodnik nie chce myśleć o zawodach i niepotrzebnie "nakręcać" się. Żużlowcy zazwyczaj w boksach pojawiają się na dwie godziny przed startem. W pierwszej kolejności sprawdzają stan toru, konsultują z mechanikiem i dokonują ostatnich poprawek w sprzęcie. Następnie odprawa, szatnia i prezentacja - mówi Tomasz Suskiewicz który opiekuje się debiutantem Emilem Sajfutdinowem.

Rosjanin być może będzie najważniejszą nowością na torze, natomiast najistotniejszą zmianą regulaminową jest losowanie pól startowych bezpośrednio przed turniejem. A dokładnie w dniu treningu. W roli sierotki wystąpił Burmistrz Pragi – Tomasz Chalupa, którego wyraźnie bawiła wykonywana rola. Zadowolony był również drugi Tomasz Gollob. Polak na tablice rozkładu biegów powędrował jako pierwszy. – Jestem rozstawiony z numerem jeden, z którego będę jechał dwukrotnie z pola przy krawężniku. Jestem z tego zadowolony, bowiem w ostatnim czasie moją zmorą były pola zewnętrzne - tłumaczy Gollob. O rozstawieniu zawodników wiele się spekulowało i mówiło. Największe podejrzenia były kierowane w kontekście faworyzowania Nickiego Pedersena. – W zeszłym roku jeden jedyny raz mieliśmy Duńczyka na stracie po prawej ręce – mówi jeden z mechaników topowego uczestnika cyklu. - Teraz nikt nie powinien mieć pretensji i nie uzasadnionych zarzutów – mówi dyrektor cyklu Ole Olsen. – Uczciwe i jasne rozwiązanie – dodaje Chris Louis, który komentuje zawody dla brytyjskiej stacji telewizyjnej. - Nie zastanawiałem się nad tym. Dla mnie nie ma znaczenia, kiedy dowiaduje się z jakich pól startuje. Zawsze jest trudno wygrać i trzeba dać z siebie wszystko - mówi Grzegorz Walasek.

Organizatorzy wiedzą, że budżet imprezy w największym stopniu zależy od polskich kibiców, dlatego kierują ukłon w ich stronę i prezenterem zawodów jest Kamil Kawicki (spiker z Zielonej Góry). – Lubię prowadzić zawody tam, gdzie nasi reprezentanci jeżdżą o dużą stawkę, a trybuny są biało-czerwone. Debiut zaliczyłem przed kilku laty w Bydgoszczy. Na tamtejszym torze szaleje Tomek Gollob, ale w Pradze Polacy również występują w głównych rolach – mówi Kawicki. – Pomysł niejako stał się już tradycją. Współpraca z polskimi fanami, to dla mnie przyjemność. Doping zawsze jest głośny, a biało-czerwone trybuny żyją wydarzeniami na torze. Cieszę się że mogę z nimi współpracować i "dopingować" naszych żużlowców – dodaje Kawicki.

Komentarze (0)