- Wkroczyła nowa era. Zwycięstwo Sajfutdinova to mega-sensacja. Oczywiście liczyłem na lepszą postawę Tomka Golloba. Mówiąc szczerze, byłem przekonany, że pojedzie co najmniej w półfinale. Myślę, że Tomek miał problemy z maszynami. Jak się okazało, miał również pecha jeżeli chodzi o losowanie pól startowych. Pole zewnętrzne, które dotychczas były zmorą zawodników na praskim torze, tym razem "chodziły". Jego pech polegał na tym, że w pierwszych startach miał pola wewnętrzne, które były akurat bardzo twarde. Ale takie jest życie. Nie może narzekać, bo takie było losowanie - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Prezes Stali Gorzów jest bardzo zmartwiony postawą Rune Holty. - Bardzo się o niego martwię. Proszę zwrócić uwagę, że pierwszy bieg bezapelacyjnie wygrał. A potem już zupełna degrengolada. Moim zdaniem to nie jest sprawa motorów - to sprawa kondycji - ocenił postawę Norwega z polskim paszportem Komarnicki.
Początek zawodów nie wskazywał, że to właśnie Sajfutdinov może okazać się zwycięzcą Grand Prix Czech. Zdaniem Komarnickiego, o jego zwycięstwie zadecydowały cechy typowe dla zawodników młodego pokolenia. - Emil pokazał to, co najlepsze w zawodnikach młodego pokolenia - determinację. Pokazał jak należy walczyć, że opłaca się do końca atakować i prawda jest taka, że wygrała dzisiaj młodość i fantazja. To, że objeżdżał dzisiaj mistrza świata na dystansie, świadczy o tym, że możemy mieć do czynienia z początkiem nowej ery w światowym speedwayu. Byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby jedną z dzikich kart otrzymał Chris Holder. Byłem bardzo niemile zaskoczony, że ten zawodnik nie dostał dzikiej karty. W Ekstralidze Holder wcale nie ma gorszych wyników niż Sajfutdinov. Jako junior w minionym sezonie pokazał, że jest najlepszy. To obok Sajfutdinova kolejny młody talent, a przy tym profesjonalista - dodał prezes Stali.
Komarnicki był zniesmaczony sposobem przygotowania toru przez organizatorów. - Poza paroma mijankami mieliśmy do czynienia ze sznurkiem. Organizatorzy rund Grand Prix muszą pójść jak najprędzej po rozum do głowy. Na te turnieje zjeżdżają kibice z całego świata i nie można im serwować widowiska na tak niskim poziomie. Zawsze się denerwuję, kiedy widzę kombinacje przy przygotowaniu toru. Moim zdaniem to niedopuszczalne, że na początku zawodów pola wewnętrzne były twarde, a czwarte pole startowe - to z którego w pierwszym biegu jechał Pedersen - było akurat przyczepne. Pamiętam wypowiedź dyrektora TVP - Roberta Korzeniowskiego na jednym z polskich stadionów, gdzie przygotowano tor, który uniemożliwił zawodnikom walkę na torze. Wówczas pan Korzeniowski powiedział, że takie działania zabijają piękno i ducha sportu. Ja się pod tymi słowami podpisuję. Nie wolno tego robić! - zakończył Władysław Komarnicki.