- Po tym jak jako ostatni wybierałem pole w półfinale, naprawdę nie oczekiwałem, że pojadę w finale. Ostatecznie jednak udało mi się w nim znaleźć, więc jestem rozczarowany tym, że nie udało mi się wygrać - powiedział "Ginger".
Australijczyk uważa także, że przedsezonowe spekulacje fachowców mówiące o tym, że walka o złoto IMŚ rozegra się tylko pomiędzy nim a Nicki Pedersenem są nieuzasadnione: - Ja wcale nie sądziłem, że walka o tegoroczny tytuł rozegra się tylko pomiędzy mną a Nickim. Tu jeździ piętnastu żużlowców, z których każdy jest w stanie wygrywać. Jest także kilku niesamowitych młodych gości. Wystarczy popatrzeć na Emila: nawet nie było go na świecie, kiedy ja już trenowałem na motocyklu.