Pojadą na licencji nadzorowanej, choć nie mają długów? Dziwny przypadek Stali
Stal Rzeszów dostała na sezon 2018 licencję nadzorowaną, choć nowy właściciel spłacił wszystkie długi. Może się okazać, że w tym roku klub, choć jest czysty jak łza, będzie pod ścisłym nadzorem PZM.
Teraz dodatkowo okazuje się, że problemem w przyznaniu zwykłej licencji było… zadłużenie. Audyt w Stali był robiony 29 października 2017 roku, a więc jeszcze przed przejęciem spółki przez Nawrockiego. Konto klubu było wówczas obciążone na milion złotych.
- Wciąż nie wiemy, jak to będzie z licencją dla Stali, bo nasze odwołanie nadal czeka na rozpatrzenie - mówi nam teraz Nawrocki. - Potwierdzam, że formalny kłopot z nadzorowaną na trzy lata istnieje. Może jednak da się go jakoś rozwiązać. Ludzie w GKSŻ są nam na szczęście życzliwi. Widzą, że chcemy w Rzeszowie zrobić coś dobrego i nie zamierzają nam rzucać kłód pod nogi. Co do zaległości, to wiadomo, że już ich nie ma. W trakcie audytu faktycznie je mieliśmy, ale potem wszystko zostało uregulowane co do złotówki - komentuje właściciel Stali, a my możemy dodać, iż zespół licencyjny potwierdził w grudniu, że drugoligowiec nie ma żadnych długów.
Oczywiście nic się nie stanie, jeśli Stal pojedzie w tym roku na licencji nadzorowanej. Będzie to jednak bardzo dziwna sytuacja, bo nadzór mają zwykle kluby będące w poważnych tarapatach. W Rzeszowie z nich wyszli, a jazda z brzydką etykietą raczej nie będzie sprzyjać pozyskiwaniu sponsorów. Każdy z nich będzie zaczynał rozmowę od pytania, a dlaczego nie macie licencji zwykłej?
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzecząKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>