Żużlowcy kuszą los poza torem. Po co im dodatkowe ryzyko?
Jan Krzystyniak chwali decyzję Patryka Dudka, który nie wystąpi w Opolskiej Gali Żużla na lodzie. Podkreśla, że żużlowcy wystarczająco mocno ryzykują na co dzień i nie powinni szukać na siłę dodatkowych wrażeń.
Team Dudków szybko zdementował jednak te wieści, informując, że wicemistrz świata pojawi się w Opolu, ale tylko w roli gościa i nie wyjedzie na lód. Krzystyniaka, jak można było się domyślić, bardzo to ucieszyło.
- Warto pochwalić Patryka za dojrzałą postawę. Jemu naprawdę przed startem sezonu nie jest potrzebne dodatkowe ryzyko. Mnie osobiście jazda na lodzie przeraża. Na kołach zamontowane są kolce i nieraz słyszałem i groźnych upadkach związanych z tą dyscypliną. Amatorzy i pasjonaci żużla na lodzie to jedno, ale żaden zawodowy żużlowiec nie powinien tak ryzykować - mówi Krzystyniak.
Są zresztą kluby, które zabraniają swoim zawodnikom uprawiania ryzykownych dyscyplin poza torem żużlowym. Zalicza się do nich właśnie jazda na lodzie. Niektórzy idą nawet krok dalej i w kontraktach zaznaczają, że dany zawodnik nie może korzystać w ogóle z nart.
- Kluby po prostu chcą dmuchać na zimno. O kontuzję łatwo, a gdy dana drużyna straci swojego lidera, może to zaprzepaścić szanse na dobry wynik. Zwolennikiem nakazów i różnego rodzaju zakazów nie jestem, bo uważam, że każdy żużlowiec ma swój rozum i sam powinien wiedzieć, czego można spróbować, a czego nie. Tego, że niektórzy szukają ekstremalnych wrażeń, zupełnie nie rozumiem. Żużel sam w sobie jest dość niebezpieczny, więc po co ryzykować podwójnie - kwituje Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>