Stadion im. Zbigniewa Podleckiego w Gdańsku ma ciekawą historię. Już przed II wojną, za czasów Wolnego Miasta Gdańska istniał tam imponujący jak na tamte czasy kompleks sportowy. Obecnie trybuny są oparte na wałach ziemnych. Niewiele osób wie, że pod trawą i warstwą ziemi znajdują się gruzy zniszczonego przez armię radziecką w 90 procentach centrum Gdańska. W przypadku gruntownej przebudowy, łowcy staroci mieliby nie lada gratkę.
Obiekt był ostatnio modernizowany w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Nic dziwnego, że obecnie odbiega od ekstraligowych standardów. Trudno jednak coś z tym zrobić. Problemem miasta są kwestie właścicielskie. Od kilkunastu lat trwa spór sądowy ratusza z byłym prezydentem klubu, Henrykiem Majewskim. Uważa się on za właściciela obiektu.
Jednym ze sposobów na wyjście z sytuacji mogłoby być zbudowanie stadionu żużlowego w innej lokalizacji. - Cały czas prowadzone są na ten temat kuluarowe rozmowy, ale na razie nic nie wiadomo - mówi Tadeusz Zdunek, prezes Wybrzeża. - Słyszałem wersję, by budować obiekt żużlowy koło Stadionu Energa Gdańsk w Letnicy, ale uważam, że obecne miejsce jest idealne, świetnie skomunikowane. Gdyby unowocześnić obiekt, byłby to ładny, kameralny stadion będący zapleczem dla oferty kulturalnej oferowanej przez Główne Miasto. Miejskie imprezy mogłyby się odbywać właśnie u nas - zauważa działacz.
W sytuacji, gdy budowa nowego obiektu jest w powijakach, a obecne władze klubu nie bardzo się do tego pomysły palą, trzeba dostosować obecny obiekt. W przypadku awansu do PGE Ekstraligi Wybrzeże może mieć bowiem kłopoty z otrzymaniem licencji z powodu stadionu. W klubie, na razie, robią dobrą minę.
- Ktoś może powiedzieć że odstaje on od najnowszych obiektów, ale ze względu na kwestie własnościowe, trudno by miasto teraz tu inwestowało - tłumaczy Zdunek. - Z drugiej strony widzę olbrzymią pracę wykonaną przez pana Zbigniewa Sengera, zarządcę obiektu. Wszystko wygląda estetycznie, trawa jest przystrzyżona i niektóre aspekty biją na głowę nowoczesne areny. Wiem oczywiście, że struktura stadionu jest przestarzała, ale są rzeczy, których przeskoczyć się w tej chwili nie da.
Gdańszczan czekają prace, również ze względu na budowę hotelu na boisku bocznym, za wieżyczką sędziowską. - To ogranicza nasz teren. Stracimy parking na terenie stadionu, a także co najmniej jedną kasę. Obecnie główne parkingi będą na terenie, na którym w przeszłości była hala sportowa. Docelowo chcielibyśmy przenieść też główne wejście, które miałoby się znajdować od strony rzeki Motławy, za pierwszym łukiem. Droga wiodła by przez teren mini toru. Musimy sobie radzić z tym co mamy, nie ma innego wyjścia - podsumowuje Zdunek.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja
Zwłaszcza, że wciąż nie wiadomo, kiedy tam remont się zacznie. O zakończeniu, to już w ogóle nie ma mowy.