- Cała żużlowa Polska się z tego śmieje i trzyma za brzuch. Tak na poważnie to współczuję prezesowi Sademu - mówi nam Władysław Komarnicki. Jego zdaniem zarząd tarnowskiego klubu nie powinien tej sprawy tak zostawić i zadbać o odpowiednią kampanię, która pokaże, jaki jest stosunek rządzących do żużla w Tarnowie.
- Na jego miejscu bez przerwy bym bardzo głośno o tym mówił. Ludzie, którzy podjęli taką decyzję, już nigdy więcej nie powinni dojść do władzy - dodaje były prezes Stali Gorzów.
Dlaczego Komarnicki stoi murem za tarnowianami? - Bo to jest niepoważne! Mówimy o ekstraligowej dyscyplinie. Uważam, że taka dotacja ośmiesza władze miasta. Myślę, że należy podać nazwiska ludzi, którzy decydowali w tej sprawie, żeby kibice mogli im później odpowiednio "podziękować". Jeśli mają honor, to powinni sami podać się do dymisji. Dla mnie to jest totalny brak wyobraźni - wyjaśnia.
- Można nie kochać żużla, ale nie należy z niego kpić. Tymczasem w Tarnowie to się właśnie wydarzyło. Dla mnie to jest strzał w kolano. Przypominam, że w nazwie drużyny jest słowo Tarnów. Wysokość tej dotacji pokazuje, jak rządzący szanują nie tylko klub, ale i miasto - podkreśla Komarnicki.
Do byłego prezesa Stali nie przemawia również za bardzo, że klub ma wielkiego sponsora w postaci Grupy Azoty, więc powinien poszukać innych źródeł finansowania niż miasto. - Dziwny argument. Co jedno z drugim na wspólnego? No chyba, że ktoś w mieście potrafi pokazać swoje zasługi. Jeśli załatwienie głównego sponsora wyszło z inicjatywy lub dzięki poręczeniu miasta, to wtedy mamy inną dyskusję. Za bardzo w to jednak nie wierzę. Dlaczego? Bo prezes Łukasz Sady nie jest szaleńcem. Gdyby tak w rzeczywistości było, to siedziałby cicho i następnego dnia pobiegłby z kwiatami do ratusza - podsumowuje Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja
licencja przy zielonym stoliku.
zadnego stadionu ani remontu tam nie bedzie i to dlugo.