- Pierwszy raz usiadłem na motocykl odkąd odniosłem kontuzję kręgów szyjnych. To było długie dziesięć miesięcy czekania - poinformował trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata i nowy zawodnik beniaminka PGE Ekstraligi.
Nicki Pedersen dwa razy w krótkim odstępie czasowym uszkodził kręgi szyjne. Po tym, jak wyleczył kontuzję doznaną podczas Zlatej Prilby w Pardubicach we wrześniu 2016 roku, w maju 2017 znów nabawił się tego samego urazu. Skutkowało to przedwczesnym zakończeniem sezonu.
Dużo mówiło się o tym, że niespełna 41-letni zawodnik może zakończyć karierę. Rehabilitacja przebiegła jednak na tyle pomyślnie, że może on znowu ścigać się na żużlu.
- Żużel to nie tylko praca, ale też hobby. Ciężko ot tak skończyć z czymś co kochasz i robisz niemal całe życie. Nigdy nie byłoby Nickiego Pedersena w tej dyscyplinie sportu, jeśli chodziłoby wyłącznie o pieniądze. Nadal mam wielkie ambicje, ciągle speedway mnie cieszy. Wystarczy, że wsiądę na motocykl, momentalnie czuję motywację do wygrywania wyścigów i zdobywania kolejnych szczytów. Nie uznaję stwierdzenia, że czegoś się nie da. Kiedy coś osiągam, chcę więcej, odczuwam wieczny głód. Na wygodne rozsiadanie się na kanapie i odcinanie kuponów jest jeszcze stanowczo za wcześnie - mówił jeszcze niedawno.
Nicki Pedersen na torze w Gorican (materiały wideo dostępne na kolejnych stronach):
ZOBACZ WIDEO: W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja