Amerykanin w 2003 roku był żużlowcem klubu z Zielonej Góry. Trzeba przyznać, że Billy Janniro to dość wyrazista osobowość. Luźne podejście do wielu spraw spowodowało u niego brak skrępowania w niektórych sytuacjach. Potrafił przed meczem jeść... ogromne ilości chipsów i pić colę. - Zdecydowanie najlepszym wspomnieniem dla mnie jest pierwszy bieg meczu z Polonią. Jechałem w parze z Hamillem na Wiltshire'a i Golloba. Przegrałem wtedy start, ale wyprzedziłem Tomasza po zewnętrznej. Zacząłem jazdę w lidze polskiej od pokonania Golloba - wspomina.
Obecnie Janniro z powodzeniem ściga się w ojczyźnie. Kilka dni temu wygrał turniej Gumball Rally. Uwaga obserwatorów w dużej mierze była jednak skupiona na kimś innym. W zawodach pokazał się niespełna 16-letni Colton Hicks. - To wielki talent. Jest bardzo młody i musi dużo się uczyć, ale ma szczęście. Wokół niego jest mnóstwo dobrych ludzi, którzy opiekują się nim i dbają, by nie "odleciał". Rozwija się spokojnie, idąc własną ścieżką - opisał Amerykanin.
W USA od dłuższego czasu trwają poszukiwania następców Grega Hancocka czy Billy'ego Hamilla. Jakiś czas temu pojawili się tacy zawodnicy, jak Ricky Wells czy Gino Manzares, ale nie zawojowali oni żużlowego świata. - Obecnie mamy paru zawodników gotowych do rozpoczęcia kariery w Europie. Jest także kilkoro dzieciaków z dużym potencjałem. Wszystko okaże się za jakiś czas - tajemniczo zakończył Janniro.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"