"Bomber" kompletnym niewypałem

Sześć punktów w ośmiu ostatnich wyścigach w polskiej lidze. To dorobek uczestnika cyklu Grand Prix Chrisa Harrisa. Działacze Klubu Motorowego Ostrów nie wytrzymali i mieli mu już dać odpocząć w meczu przeciwko RKM-owi. Kontuzja Karola Ząbika sprawiła, że po raz kolejny Anglik otrzymał szansę. Tym razem zawiódł już na całej linii. Postawa popularnego "Bombera" jest chyba największym niewypałem na pierwszoligowych torach w sezonie 2009.

Anglik niedzielny mecz rozpoczął od defektu motocykla na prowadzeniu w wyścigu trzecim. - W pierwszym swoim starcie jechałem przecież na czele. Wszystko wyglądało całkiem dobrze. Niestety, rozsypał mi się najlepszy silnik. Ten drugi nie spisywał się już tak dobrze. Myślę, że nasza drużyna niezbyt dobrze współpracowała ze sobą. Tworzyliśmy zlepek indywidualności, a nie zespół z prawdziwego zdarzenia, który pomagałby sobie w trudnych momentach - tłumaczył się Chris Harris, którego kibice okrzyknęli ojcem porażki drużyny Klubu Motorowego z RKM-em Rybnik.

Od uczestnika cyklu Grand Prix z pewnością oczekiwać należy o niebo lepszej postawy. Dwa punkty w czterech wyścigach na tle - z całym szacunkiem dla rybnickiej drużyny - średniej klasy rywala - to kompromitacja Anglika.

Sam Harris nie bardzo dostrzega niedoskonałości w swojej jeździe. - Nie zgodzę się, że jeżdżę gorzej niż w poprzednim sezonie. Przed rokiem miałem mnóstwo wypadków, ciągle łapałem jakieś kontuzje, stąd też nie mogłem pokazać pełni swoich możliwości. W tym sezonie czuję się naprawdę dobrze. Myślę, że przyczyną mojej słabszej jazdy są tylko i wyłącznie silniki. Już drugi mecz w tym sezonie w polskiej lidze psuje mi się najlepszy silnik w trakcie zawodów. Mam ogromnego pecha i tyle - twierdzi Anglik.

Chris Harris zapytany o to, w czym upatruje przyczyn porażek swojej polskiej drużyny, która w czterech meczach wygrała tylko raz, odpowiada krótko. - Nie jesteśmy drużyną. Indywidualnie może i ten zespół stworzony jest z dobrych żużlowców. Brakuje nam jednak zespołowości - ocenia Anglik.

Szkoda tylko, że Harris nie uderzy się w pierś i nie powie otwarcie, że zawiódł i postara się zrehabilitować za słabszą postawę. O ile w poprzednim sezonie jeździł słabiej, ale na w miarę przyzwoitym poziomie, o tyle w tym wyczerpał już chyba limit "kolejnych szans" ze strony działaczy Klubu Motorowego Ostrów.

Źródło artykułu: