Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Liga pełna niespodzianek (felieton)

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Max Fricke [ż] i Bartosz Zmarzlik podczas The World Games 2017 we Wrocławiu
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Max Fricke [ż] i Bartosz Zmarzlik podczas The World Games 2017 we Wrocławiu

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na wyjątkowy sezon. Rocznicowy, wyrównany, medalowy, niebanalny. Nawet pogoda ma być inna niż zawsze.

W tym artykule dowiesz się o:

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

***

Pamiętacie ostatnie lata na inaugurację? Chcieliśmy pokazać w telewizorach wszystkie mecze najlepszej ligi na żywo w dwóch kolejkach, ale ciągle coś się działo. To coś czyli pogoda ma tym razem wyglądać jak ta lala czyli piękna, słoneczna i bez niezdecydowanych ruchów. Skąd te prognozy? Ano są pewne źródła, które odkryte nie tak dawno przekazują, że zima ma się wystrzelać ze śniegu za kilka już dni, a ulewne deszcze (na razie) na pierwsze dni kwietnia nie są brane pod uwagę. Czy ten optymizm się spełni nie wiedzą nawet najstarsi górale, jednak trzeba zawierzyć tym, co czuwają tam na górze. Myślenie pozytywne też przynosi dobre efekty.

A tymczasem zejdźmy na ziemię, bo przygotowania do ligowej inauguracji idą pełną parą. Swoim tempem powstają i rozbudowują się stadiony w Łodzi i Grudziądzu, a własnymi ścieżkami jeżdżą zawodnicy. W Toruniu i Lesznie zaczęli najszybciej, ale ostrożnie z daleko idącymi wnioskami. Oba ośrodki mają ambitne zamiary, choć w obu nieprzewidzianych problemów nie brakuje. A to kontuzje, a to jakieś zawirowania podróżnicze albo inne numery. Na szczęście wszystko jeszcze można poukładać w miarę spokojnie i bez zbędnego pośpiechu. Z obu miejsc bije jednocześnie największy profesjonalizm jeśli idzie o podejście do nowych wyzwań i konkretnych planów. Faworyci już rządzą.

Co wiemy na teraz? Ano to, że sezon będziemy przeżywać rocznicowo. Przecież równo 70 lat temu poznaliśmy pierwszego drużynowego mistrza Polski. Śladów po PKM Warszawa już dawno nie ma, ale warto pamiętać, że to stołeczny zespół triumfował w premierowym sezonie pod egidą PZMot. Historię pasuje pielęgnować, więc pamiętajmy te pierwsze mistrzowskie nazwiska jak Wąsikowski, Brun, Dąbrowski czy Chlebicz. Tuż za warszawską ferajną uplasowały się wtedy ekipy z Leszna, Grudziądza, Ostrowa i Rawicza, zatem poza pierwszym mistrzem we wszystkich pozostałych ośrodkach tradycja jest pielęgnowana. Chlubna sprawa.

Sezon 2018 będzie też wyjątkowy z racji polskich zdobyczy. Stawiam na dwa medale indywidualnych mistrzostw świata, sądząc, że stara duńsko - amerykańska gwardia już poziomu z dawnych lat nie utrzyma, a brytyjsko - szwedzkie zapędy raczej spalą na panewce. W inne scenariusze wątpię. Co poza tym? Jasna sprawa, że nowy i zacny puchar Speedway of Nations dla biało - czerwonych oraz lekka dominacja w juniorskich startach. W ligowych jazdach prognozuję sporo niespodzianek, bo życie nie znosi nudy i monotonni, a co chwilę przynosi swoje rozwiązania. Dlatego w drużynowym wyścigu o prymat w kraju niekoniecznie najlepsi będą ci od największych zbrojeń. A co u nas w telewizji? Też będzie trochę świeżego powiewu, ale na razie cicho sza. Pracujemy, działamy, ulepszamy.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+
[b]ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16. Sytuacja robi się dramatyczna. Makuszewski musi jechać do Rosji

[/b]

Źródło artykułu: