Gollob czasami coś czuje, więc jest nadzieja. Mistrz ciężko pracuje, żeby nie powtórzyć błędów Adamsa

Newspix / Piotr Kucza / Tomasz Gollob przemawia z telebimu na Gali Sportowca Roku 2018.
Newspix / Piotr Kucza / Tomasz Gollob przemawia z telebimu na Gali Sportowca Roku 2018.

Tomasz Gollob znowu rehabilituje się na oddziale Wojskowego Szpitala w Bydgoszczy. Wykonuje katorżniczą pracę, żeby nie doprowadzić do zaniku mięśni. Chce być gotowy, kiedy wszystkie funkcje organizmu wrócą.

W tym artykule dowiesz się o:

Mija rok od wypadku Tomasza Golloba na treningu przed zawodami motocrossowymi w Chełmnie. Mistrz świata zjeżdżając z niewielkiego wzniesienia spadł z motocykla i doznał kontuzji kręgosłupa (złamanie siódmego kręgu, przemieszczenie między szóstym i siódmym). Miał też stłuczone oba płuca. Szybki transport helikopterem do szpitala i operacja przeprowadzona przez profesora Marka Harata, uratowały życie zawodnika.

Profesor chwilę po operacji powiedział, że Tomasz nie ma czucia od linii klatki piersiowej w dół. Stwierdził, że grozi mu głęboki niedowład czy porażenie. Mówił, że wypadek całkowicie przekreśla dalszą karierę sportową Golloba, ale jest promyk nadziei na powrót do sprawności. Żużlowcowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Już kilka dni po wypadku rozpoczął walkę o powrót do pełnej sprawności. W rozmowie z nami przyznał, że staje przed najtrudniejszym wyzwaniem w swoim życiu. Zdawał sobie sprawę, że nie stanie na nogi za tydzień, czy nawet za miesiąc. Wiedział, że to może być proces rozłożony na lata.

Na przełomie listopada i grudnia 2017 roku Gollob opuścił Wojskowy Szpital w Bydgoszczy. W styczniu tego roku poleciał na leczenie akupunkturą do Chin. Wrócił w marcu. Był lekko zawiedziony, część osób z jego otoczenia dowodziła, iż chińskie metody zaszkodziły Tomaszowi. Jednak trudno o jednoznaczny wyrok w tej sprawie. Obecnie Tomasz znowu jest w szpitalu w Bydgoszczy, gdzie intensywnie ćwiczy, a zespół lekarzy pod kierunkiem profesora Harata próbuje ustalić, co właściwie dała "akcja Chiny".

- Jestem u Tomka co drugi, trzeci dzień i mogę powiedzieć, że jest w dobrym stanie psychicznym - mówi nam Jerzy Kanclerz, przyjaciel żużlowca. - Fizycznie też wygląda dobrze, bo jednak tuż po przylocie z Chin był wyraźnie osłabiony – dodaje.

Chiny dały Gollobowi w kość, bo tamtejsi lekarze wszystkimi znanymi im sposobami próbowali pobudzić nerwy. W trakcie leczenia pojawiły się pozytywne objawy (odruch prawej nogi), ale i też nastąpił wyraźny regres, gdy idzie o ogólny stan pacjenta. Nasiliły się bóle spastyczne. Tomasz źle to znosił i ostatecznie skrócił leczenie o kilkanaście dni.

Może się jednak okazać, że wyjazd do Nanning wcale nie był błędem. Czasami na efekty trzeba trochę poczekać. Lekarze z Bydgoszczy już dziś mówią, że chińska medycyna na pewno nie zaszkodziła Tomaszowi. On sam, choć początkowo kręcił nosem, teraz w rozmowach z odwiedzającymi go ludźmi przyznaje, iż nastąpiła w jego organizmie jakaś zmiana. Czasami coś czuje, a to przywróciło mu nadzieję, którą zdawał się powoli tracić.

Gollob dokładnie przeanalizował z lekarzami wszystkie przypadki żużlowców, którzy doznawali urazu kręgosłupa i tracili czucie. Leigh Adams, będąc w podobnej sytuacji, w pewnym momencie przestał ćwiczyć i bardzo się zapuścił. Kiedy w jednej nodze zaczął odzyskiwać czucie, to musiał się mocno napracować, żeby zrzucić zbędne kilogramy i wzmocnić nogę. Tomasz nie chce popełnić tego samego błędu, dlatego pracuje po kilka godzin dziennie. Nie chce doprowadzić do zaniku mięśni. Jeśli funkcje wrócą, to chce być gotowy na to, by możliwie szybko stanąć na nogi.

Na razie nie ma żadnej decyzji odnośnie wyjazdu Golloba na zagraniczne leczenie. Wcześniej pojawiały się informacje, że mógłby lecieć do Stanów lub Meksyku, ale teraz lekarze Tomasza koncentrują się na tym, żeby na bazie pracy wykonanej przez chińskich medyków spróbować zrobić kolejny mały krok do przodu.

Oczywiście Tomaszowi wciąż towarzyszą huśtawki nastrojów, bo jednak spastyka dokucza. Ponad wszelką wątpliwość można jednak założyć, że żużlowiec nie zgodzi się na całkowite przecięcie rdzenia, czy też użycie pompy baklofenowej. Ulżyłby wówczas cierpieniu, ale straciłby bezpowrotnie nadzieję na to, że stanie na nogi. O tym Gollob nawet nie chce słyszeć. Zwłaszcza że już parę razy złapał się na tym, że czuje kolano czy inną część ciała.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland

Źródło artykułu: