Ale po kolei. Najpierw był piątek i wyjazd na Smoczyka. Gdybyśmy z Drylsonem nie zaczęli grzebać w archiwum szukając niespodzianki dla Jabłka, to byłby większy spokój. A tak, trochę spóźnieni ruszyliśmy w drogę, ale dzięki zmysłowi drogowemu Zborka udało się być na Strzeleckiej na czas. I w dodatku ułożyliśmy z Tomkiem Dryłą w trakcie jazdy 10 pytań dla Adama Skórnickiego na potrzeby testu Ż. Powitanie na stadionie Fogo Unii jak zawsze było wylewne, szczególnie w wykonaniu prezesa Piotra. Dobrze, że był też prezydent Borowiak, którego uśmiech i życzliwość mogą być wzorem szczególnie dla tych zamożnych obywateli Leszna.
Ale do brzegu. Mirek Jabłoński widząc na początku transmisji zdjęcia ze starego podcięcia uśmiechnął się od ucha do ucha i od razu przyznał, że starcie z Ryśkiem Holtą było niefortunne. Lubię ten gnieźnieński dystans i łapanie żartu. Sam mecz? Do parku maszyn szpryca leciała dopiero od 10. biegu, na szczęście czujność redaktora Zborowskiego ujawniła się dużo wcześniej. Popękany kask Koldiego, dociśnięty przez Kubę doktor Gryczka, no i zmiana pierwotnej decyzji. I nie przyjmuję złośliwości zacietrzewionych fanów Byków, że ktoś szuka kwadratowych jaj. Szukamy jak największego bezpieczeństwa dla zawodników. Zresztą końcowy wynik pokazał, że udział Janusza w tym meczu nie był dla Unii niezbędny. Byki miały kapitana, który znów bawił się na torze. A pomeczowa wypowiedź Piotrka o tym, że trochę mu przez ten miesiąc imprez uciekło, uświadomiła jakie ma teraz młodszy Pawlicki priorytety. Żużlowe przede wszystkim. Brawo Piter, brawo Unia.
Wyjazd z Leszna nie był łatwy, bo dyrektorskie gabinety na Smoczyku zawsze są niezwykle gościnne, jednak waga sobotniego spotkania była decydująca. Nocleg w Gnieźnie był trochę rwany, bo za kilka godzin razem z operatorem Przemkiem mieliśmy pojawić się u mistrza i porozmawiać o golfie. A tymczasem… Bydgoszcz przywitała nas pięknym słońcem, prawie tak mocnym jak charakter Tomasza Golloba. - No gdzie jesteś, Waliszko - spytał Tomek kiedy zameldowaliśmy się telefonicznie na miejscu. Potem było refleksyjnie, czasem lekko pochmurnie i przede wszystkim pogodnie. Jaka forma mistrza? - Powiedz wszystkim, że taka jak widać. Każdy sobie sam oceni - odpowiedział na pytanie o to jak zadowolić tych najbardziej ciekawskich (poniżej znajdziecie godziny powtórek telewizyjnej rozmowy z Tomkiem). Jasność umysłu i dobry nastrój żużlowej legendy biły najmocniej. - Fajny mam apartament, co - żarty trzymały się optymistycznie nastawionego mistrza. I dobrze, bo w tej piekielnie trudnej sytuacji trzeba szukać jasnych stron mocy. I ja taką jasność w wojskowym szpitalu zobaczyłem. Tego będę się trzymał, licząc że mistrz Gollob będzie miał podobnie i zabierze ją do ludzi. I że niedługo spotkamy się w trochę innym miejscu, prawda Tomek?
Sobotni wieczór i całą niedzielę wypełnił nieoczekiwanie… żużel. Droga do Warszawy z przemyśleniami, montaż rozmowy z uśmiechem na twarzy, a magazyn PGE Ekstraligi z konkretnymi ekspertami. Zengi, Magnum i Świder zrobili trochę hałasu, i o to chodzi. Popiół zamówił po programie Leszek Demski i ponoć małżonka już go pakuje. Kolejnych rywali spakował niepohamowany Fredrik Lindgren. Szwed jest po prostu niemożliwy w tym, czego dokonuje. Średnia 2,9 pkt na bieg to jest jakiś kosmos do kwadratu, nawet większy niż w wykonaniu Nickiego Pedersena sprzed dekady. A swoją drogą to trzymam mocno kciuki za Powera i życzę mu komfortowego powrotu na tor. Duńczyk to facet z charakterem, więc podejrzewam, że wróci w wielkim stylu. Ściskam kciuki.
Powtórki rozmowy z Tomaszem Gollobem w nsport+:
środa, 24:00,
czwartek, 20.20,
piątek, 18:00.
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu