W Gnieźnie o krok od tragedii! Sędzia nie przerywał wyścigu, a zawodnik stał na torze

Bardzo groźnie zrobiło się podczas szóstej odsłony meczu Car Gwarant Start Gniezno - Orzeł Łódź. Na drugim łuku pierwszego okrążenia upadł Maksymilian Bogdanowicz, a sędzia Michał Sasień bardzo długo nie przerywał wyścigu

Junior dość szybko wstał z toru, ale nie zbiegł z niego. W momencie, gdy zbliżali się do niego pozostali uczestnicy biegu, zaczął nerwowo gestykulować.

Rewelacyjnym refleksem wykazał się Mirosław Jabłoński. Kapitan Car Gwarant Startu Gniezno w porę zareagował, dzięki czemu nie wjechał w kolegę z pary. Trafił jedynie w jego motocykl i również zapoznał się z nawierzchnią toru. Na szczęście pozostali zawodnicy - Norbert Kościuch oraz Josh Grajczonek zdołali ominąć gnieźnian.

Po tym groźnym incydencie zarówno Jabłoński, jak i Maksymilian Bogdanowicz wrócili do parku maszyn o własnych siłach i byli zdolni do dalszej jazdy.

Pojawia się pytanie, czy arbiter Michał Sasień nie powinien był zareagować znacznie wcześniej. Czerwone światła zostały zapalone bardzo późno. Sędzia za bardzo zasugerował się tym, że młodzieżowiec szybko wstał z toru. Nie założył, że mimo błyskawicznej reakcji, nie zbiegnie na murawę.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo Boll Warsaw FIM SGP of Poland

Źródło artykułu: