Steven Mauer to 23-letni niemiecki żużlowiec. W lidze polskiej ma podpisany kontrakt z Polonią Bydgoszcz, ale jego szanse na start są w zasadzie zerowe. Zawodnik ten raczej nie przejawia specjalnego talentu, czy też umiejętności wskazujących na to, że wkrótce mógłby znacząco poprawić swoje wyniki. Podczas turnieju WoFa Cup w Wolfslake przeszedł jednak samego siebie, przegrywając... z Mają Aamand. Dunka pokonała Mauera bez większych problemów.
Najciekawsze jest to, że ten żużlowiec dysponuje sprzętem, o jakim wielu innych kolegów z toru może jedynie pomarzyć. Dzięki dużym możliwościom finansowym ojca, Mauer ma dostęp do niemal wszystkiego, na co ma ochotę. - Motocykle są już u mnie w garażu. Wprowadzamy w nich korekty i robimy tuning. Wymieniamy wszystkie zużyte części na nowe, które mają lepiej się sprawować. Sprzętowo jesteśmy ustawieni i gotowi - mówił w grudniu, gdy duża część jego rywali dopiero zbierała środki na przygotowanie do sezonu.
W środowisku żużlowym często wspomina się sytuację z treningu w Opolu sprzed kilku lat. Mauer przyjechał tam z... trzema busami sprzętu i przegrał z miejscowym adeptem o kilkanaście metrów. Ten przykład wyraźnie pokazuje, że obecny żużel to nie tylko sprzęt. Nie każdy, kto ma dobre motocykle, może z miejsca zacząć wygrywać. Trudno powiedzieć, co jest powodem takiej postawy Niemca. Wydaje się jednak, że tak wyraźna i zdecydowana porażka z kobietą powinna dać mu do myślenia.
ZOBACZ WIDEO Przemysław Pawlicki: Marzę, by w cyklu SGP ścigać się z bratem