Dlaczego w Rybniku jest pełny stadion? Krzysztof Mrozek odpowiada i znowu wbija szpilę PGE Ekstralidze

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Troy Batchelor na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Troy Batchelor na prowadzeniu

ROW spadł do Nice 1. LŻ, ale mecze rybnickiego w niższej klasie rozgrywkowej nadal ogląda komplet widzów. Jak to możliwe? Prezes Krzysztof Mrozek twierdzi, że wyjaśnienie jest oczywiste.

[color=#000000]

- Kibice doskonale wiedzą, jaki spotkał nas los. Zostaliśmy spuszczeni piętro niżej w delikatnie mówiąc niejasnych okolicznościach. Myślę, że z tego powodu nasi fani postanowili zrobić coś na przekór czasom i pewnym ludziom - twierdzi Krzysztof Mrozek.

Szef ROW-u jest przekonany, że sprawa Grigorija Łaguty i związana z nią postawa PGE Ekstraligi na pewno mają wpływ na zaangażowanie kibiców. - Na każdym kroku podkreślam, że publika w Rybniku jest wspaniała. Kibice są z nami od kilku lat, bo widzą, w jaki sposób prowadzimy klub - przekonuje Mrozek.

Czy teza prezesa ROW-u jest słuszna? - W jakimś stopniu na pewno ma rację - komentuje Michał Kugler. - Rybniczanie nie byli w zeszłym roku najsłabszym zespołem PGE Ekstraligi. Na pewno w Rybniku jest rozżalenie, bo cała sprawa była załatwiana bardzo długo. To zjednoczyło kibiców, którzy chcą być w trudnym okresie z klubem, wierząc że ten będzie jeździć w niższej lidze tylko rok - przekonuje były prezes Stali Gorzów.

Nieco inaczej na całą sprawę patrzy Jacek Gumowski, który jeszcze niedawno odpowiadał za kwestie marketingowe w gorzowskim klubie. - Prezes Mrozek przedstawił odważną tezę, ale ja tego tak nie widzę. Komunikację z kibicem należy budować na pozytywnych emocjach. Fanów ROW-u raczej przekonuje argumentacja, że klub jest w niższej lidze tylko na rok - wyjaśnia. - Musimy też pamiętać, że Śląsk jest ogromną aglomeracją. Tam jest wielu kibiców, a ROW jest w zasadzie jedynym stabilnym ośrodkiem żużlowym. Tego również nie cały pomijać w całej dyskusji - dodaje Michał Kugler.[/color]

Dla rybnickiego klubu wpływy od kibiców to około 20 proc. całego budżetu. Nic więc dziwnego, że ROW cały czas prowadzi działania, które mają na celu utrzymanie frekwencji na obecnym poziomie. Wskaźniki są jak na razie imponujące. Domowe mecze ekipy Jarosława Dymka ogląda średnio 9 667 osób.

- Nad publiką nie pracuje się w pół roku czy rok. Klub działa na tym polu bardzo aktywnie od pięciu czy sześciu lat. Fani doskonale wiedzą, co dzieje się w ROW-ie, bo regularnie organizujemy z nimi spotkania. One odbywają się minimum raz na trzy miesiące. Formuła jest bardzo prosta. Przychodzę ja i kierownik drużyny lub jeden z zawodników i odpowiadamy na wszystkie pytania. U nas nie ma cenzury, o ile ktoś zachowuje odpowiedni poziom dyskusji. Wszystko bierzemy na klatę i mówimy wprost, jak wygląda sytuacja w klubie. Fani to doceniają - podsumowuje Mrozek.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku

Źródło artykułu: