Jak niedzielny mecz pomiędzy Kolejarzami ocenia trener rawickiego zespołu? - Myślałem, że nasze zwycięstwo będzie wyższe i przyjdzie nam łatwiej. Liczy się to, że zwyciężyliśmy, mecz się mógł podobać. Powinniśmy byli zrobić troszkę przyczepniejszy tor. Takie bowiem przygotowanie jakie miało miejsce dziś, było prezentem dla drużyny gości. Chciałem, aby tor był mniej przyczepny, w dużej mierze ze względu na Emila Idziorka, który w poprzednich meczach często się wywracał na przyczepnej nawierzchni i który to preferuje twardsze tory. Dzisiejsza nawierzchnia wyszła nam jednak trochę za twarda. Gdyby tor był przyczepniejszy, to wynik byłby dla nas na pewno znacznie korzystniejszy - mówi Henryk Jasek.
Niektórzy zawodnicy gości przyznawali po zawodach, że spory wpływ na końcowy wynik miały defekty, które notowali. Jak na ten pogląd zapatruje się opiekun Niedźwiadków? - Po meczu już niedługo nikt nie będzie pamiętał o tym, kto miał defekty i w jakich okolicznościach. Liczy się wynik. Może gdyby nie te defekty, to wynik byłby inny, ale szczęście było dziś po naszej stronie, a jak wiadomo, szczęście sprzyja lepszym - dodaje Jasek.
Wielu kibiców żółto-zielonych uważa, że ich ulubieńcy będą w tegorocznym sezonie drużyną własnego toru. Czy te opinie podziela Jasek? - Na pewno liczy się w przypadku każdej drużyny atut własnego toru. Ale mimo tego uważam, że część zawodników lepiej będzie się czuła na wyjazdach, niż na własnym torze. Myślę tutaj choćby o Wiktorze Gołubowskim. Rosjanin jest bardzo ambitnym zawodnikiem, ale popełnił w meczu z opolanami kilka błędów. Niepotrzebnie krążył gdzieś po zewnętrznej. Chociaż Wiktor posiada już dwa motocykle, to jednak potrzebują one jakby "dogrania". Na razie ten zawodnik bowiem w pełni ich jeszcze nie wykorzystuje - uważa były zawodnik klubów z Wrocławia i Tarnowa.
O ile troski o jazdę Wiktora Gołubowskiego są wskazane, o tyle zupełnie odwrotna sytuacja ma miejsce, jeśli chodzi o Erika Pudla. Trudno byłoby znaleźć na niedzielnym meczu kibica Kolejarza, którego nie zachwyciłaby jazda chimerycznego i przegrywającego notorycznie starty do tej pory Niemca. Jak jego postępy ocenia Jasek? - Widać było, że Erik sporo myślał na torze. Aż miło było oglądać akcję z biegu, kiedy to po gorszym wyjściu spod taśmy na czwartym polu startowym, "przyciął" do krawężnika i minął rywali. Pojechał "z głową". Podobała mi się jazda tego zawodnika. Jeśli będzie tak samo prezentował się w kolejnych spotkaniach, to będziemy z niego bardzo zadowoleni - kończy doświadczony trener.