Nawierzchnię wrocławskiego toru na 1. turniej finałowy Speedway of Nations przygotował Phil Morris. Była ona dość mocno zmoczona i różniła się od tej, na jakiej polscy żużlowcy trenowali na początku tygodnia. W efekcie Biało-Czerwoni zostali pozbawieni atutu własnego toru.
Przełożyło się to na kiepski rezultat. Po pierwszym dniu rywalizacji Polska zajmuje przedostatnie miejsce z 15 punktami na koncie. Do prowadzących Brytyjczyków tracimy 10 "oczek". - Nie będę mówił o torze. Wszyscy mieli taki sam i jechali na nim lepiej niż my. Przed nami drugi turniej finałowy i będziemy robili wszystko, aby było w nim lepiej - mówił po zawodach trener Marek Cieślak.
Polacy nieudanie zaczęli turniej, bo już w pierwszej serii startów taśmy dotknął Patryk Dudek, a Maciej Janowski otrzymał upomnienie za przeszkadzanie na starcie. - To też miało duży wpływ na całe zawody. Widać, że zawodnicy byli bardzo spięci. Taśma Patryka, do tego ostrzeżenie Maćka. Źle nam się to zaczęło, ale czas na analizy przyjdzie w sobotę wieczorem - dodał szkoleniowiec.
Cieślak dopiero w końcówce zawodów odstawił zawodzącego Dudka i postawił na Maksyma Drabika. - Myślałem o tym, by wcześniej dokonać tej korekty, ale bardzo szybko jest kogoś zmienić. Może w sobotę Patryk pojedzie lepiej - stwierdził trener.
Po 1. turnieju finałowym SoN na czele znajdują się Brytyjczycy i Rosjanie. Cieślak nie jest zaskoczony tym faktem. Pozytywnie zaskoczył go za to reprezentant Niemiec - Martin Smolinski. - Smolinski na pewno pojechał ambitnie. Zabierał punkty wszystkim. Brytyjczycy też zaskoczyli. Woffinden jechał u siebie, ale Lambert również dobrze punktował. Rosjanie pojechali swoje. Niespodzianka in minus to Szwedzi, bo oni jechali jak my. Wydawało się przecież przed zawodami, że będą bardzo groźni - podsumował opiekun polskiej kadry.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku