W tej chwili tak naprawdę tylko MRGARDEN GKM Grudziądz i Grupa Azoty Unia Tarnów wykorzystują rezerwowego. Do niedzieli solidarny z tą dwójką był jeszcze menedżer Get Well Toruń Jacek Frątczak, ale i on wygląda już na zniechęconego. W siódemkę jeździ Betard Sparta Wrocław, w której co mecz tylko do prezentacji wyjeżdża Damian Dróżdż. Podobnie jest w Fogo Unii Leszno, Falubazie Zielona Góra i forBET Włókniarzu Częstochowa. Stanisław Chomski z Cash Broker Stali Gorzów niby ma szerokie możliwości taktyczne, ale jednak też wzbrania się przed ustawianiem Bartosza Zmarzlika pod numerami 8 i 16.
- Czyli wychodzi na to, że ten przepis to teraz sztuka dla sztuki - mówi nam Michał Kugler, były wiceprezes Stali Gorzów. - To ciekawe, jak to wszystko się zmienia. W sumie pomysł wydawał się ciekawy, ale chyba się jednak nie sprawdził. Wychodzi na to, że przepis o rezerwowym powinien wylądować w koszu. Moim zdaniem po sezonie należy się z tego wycofać - dodaje.
Podobne odczucia ma Robert Kościecha, który twierdzi, że przepisu nie trzeba się nawet pozbywać. Jego zdaniem kluby w przyszłym roku i tak będą jeździć w siódemkę, bo chętnych na rolę rezerwowego po prostu nie będzie. - Problem może zniknąć sam. Zawodnicy widzą, co się dzieje. Wielu z nich na pewno nie będzie chciało iść na taki układ i siedzieć na ławce. Będą woleli podpisywać kontrakty w pierwszej lidze, gdzie dostaną szansę na regularną jazdę. Spędzanie meczów w parku maszyn powoduje, że żużlowiec nie zarabia i się nie rozwija. Szkody są podwójne - komentuje Kościecha.
Wprowadzenie rezerwowego miało mieć pozytywny wpływ na rozgrywki, a ostatnio częściej słyszymy narzekania. - Plus mamy tak naprawdę tylko w przypadku kontuzji jednego z zawodników. Wtedy w trakcie spotkania można go kimś zastąpić. Inna sprawa, że w niektórych zespołach dziurę byłby w stanie załatać silny junior - tłumaczy Kościecha.
- Od strony sportowej nie jest aż tak źle, bo zawodnicy mają cień szansy na starty. Na pewno nie jest to jednak warte takich pieniędzy. Rezerwowy to koszty. Takiego żużlowca trzeba opłacić, a sytuacja finansowa w polskim żużlu nadal nie jest szczególnie kolorowa - dodaje Michał Kugler.
Niektórzy menedżerowie i trenerzy zwracają uwagę, że rezerwowy rozwala atmosferę w zespole. Jak drużyna ma sobie pomagać w parku maszyn, skoro jeden z zawodników czeka na potknięcie kolegi? Do tego wszystkiego dochodzi brak komfortu psychicznego.
- Rezerwowy nigdy nie wie, kiedy wyjedzie na tor i na jakim stanie wtedy w polu -przyznaje Kościecha. - Sam widzę, co dzieje się w Grudziądzu. Kiedy zawodnik dostaje szansę w połowie meczu, to staje przed wielkim wyzwaniem, żeby się dopasować. Zdarza się i tak, że niektórzy są nabuzowani, czekają i ostatecznie nie jadą w ogóle. To później negatywnie odbija się na ich psychice - podsumowuje Kościecha.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku
dawal, daje i bedzie dawal komu popadnie.;)
____________
Tobie tez dam,mozna rzec ,ze za chwile ;) badz czujny ;)