Neil Middleditch od samego początku miał wiele wątpliwości jeśli chodzi o zawody Speedway of Nations. Niestety pierwsza edycja tej imprezy potwierdziła jego obawy. - Dla mnie pomyłką jest już nazwa - mówi otwarcie. - To są przecież mistrzostwa świata par i tak się to powinno nazywać. Wydaje mi się również, że dużo lepiej by się wtedy wszystko prezentowało, bo moglibyśmy mówić o randze mistrzowskiej. Speedway of Nations nie przyciąga zbytniej uwagi - uważa.
Wydaje się, że z poglądami Brytyjczyka zgadza się część kibiców, bo frekwencja w czasie zawodów we Wrocławiu nie była powalająca. - Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego tak się stało - mówi nam Middleditch. - Wydaje mi się jednak, że fani przyzwyczaili się do tego, że w każdym biegu mają swojego reprezentanta. Tak przecież było w DPŚ i to im się bardzo podobało, bo każdy wyścig był interesujący dla każdego kraju. Teraz tego nie ma i wydaje mi się, że fani są tym rozczarowani - wyjaśnia.
Jedyne co cieszy Middleditcha to fakt, iż jego rodakom udało się sięgnąć po srebrny medal. - To na pewno duże osiągnięcie dla naszego speedwaya - mówi otwarcie. - Nie jestem może tym specjalnie zaskoczony, bo mieliśmy w składzie Taia Woffindena, a to naprawdę kapitalny zawodnik - dodaje.
Menedżer Poole Pirates zauważa również, że wydaje się, iż nadchodzą trochę lepsze czasy dla brytyjskiego żużla. - Dobrze, że w Grand Prix pojawił się Craig Cook choć jego wyniki może na razie nie są zachwycające - zauważa. - Strasznie cieszą również postępy Roberta Lamberta i Daniela Bewleya, bo wszystko wskazuje na to, że czeka ich dobra przyszłość - kończy.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku
Jeden ważny mówił, że to MŚP inny, że to coś pod nieobecność (tego roku) DM Czytaj całość
Patrzy tylko ile mu Angole z BSI sypną , a czy zawody będą parowe , trójkami czy będą jeździć tyłem to mu lotto.