Nie ma co ukrywać, że Piotr Protasiewicz fatalnie wszedł w obecny sezon. Był kompletnie zagubiony, zupełnie nie przypominając żużlowca, który przez wiele lat jeździł na najwyższym poziomie. Ciężka praca wykonana przez zawodnika Falubazu Zielona Góra opłaciła się, bo 43-latek w końcu wrócił na dobre tory. Udowodnił to choćby w finale IMP w Lesznie, gdzie z dorobkiem 12 punktów zajął szóste miejsce.
Choć Protasiewicz zakończył turniej na stadionie im. Alfreda Smoczyka na etapie półfinału i z Leszna wyjeżdżał z niedosytem, to jego dyspozycja zdecydowanie może napawać optymizmem kibiców i przedstawicieli Falubazu. Zielonogórzaninowi w końcu nie brakowało prędkości na dystansie, a i na starcie wyglądał zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu.
- Nawiązałem współpracę z nową osobą. Do tego ciężko i dużo trenuję. Tego nie widać i o tym nie mówię, bo nie o to chodzi. Potrafię jeździć, jestem dobrym żużlowcem, ale w tym roku w kilku rzeczach się pogubiłem, jeśli chodzi o wejście w sezon, sprzęt, jego dobór, źródła - mówi Protasiewicz w rozmowie z "Lubuski Sport TVP3".
Choć do zakończenia obecnego sezonu pozostało jeszcze kilka tygodni, to 43-latek myślami wybiega już do przyszłego roku. Ma co do niego wielkie nadzieje.
- Na przyszły rok mam już jasno sprecyzowane cele i plany. Wiem, z kim będę współpracował, na jakim sprzęcie jeździł. Póki co jednak chciałbym pomóc Falubazowi w obronieniu PGE Ekstraligi, bo to jest priorytet. Trochę wybiegam w przyszły rok, bo uważam, że to może być jeden z najlepszych sezonów w mojej karierze - komentuje Protasiewicz.
ZOBACZ WIDEO Michał Krupiński o udanej wyprawie Andrzeja Bargiela: Inspiracja dla milionów Polaków