Wrocławianie byli bardzo bliscy wygranej w wyjazdowym spotkaniu, jednak dla gospodarzy kropkę nad "i" postawili Szymon Woźniak i Bartosz Zmarzlik w 14. wyścigu. Przyjezdni już wcześniej mogli się za to cieszyć z punktu bonusowego za zwycięstwo w dwumeczu, bowiem u siebie pokonali gorzowian 54:36.
- Mamy punkt bonusowy, ale oczywiście przyjechaliśmy tutaj wygrać, więc to trochę frustrujące. Gorzów zawsze jest trudnym terenem. Tutejsi chłopacy są szybcy: Bartek, Krzysztof, Szymon... Wszyscy. Zrobiliśmy, co w naszej mocy, ale to nie wystarczyło. Myślimy o następnym spotkaniu - przyznał Tai Woffinden.
Lider Betard Sparty Wrocław tym razem ustąpił nieco pola Maciejowi Janowskiemu, ale i tak zdobył 10 punktów z dwoma bonusami. Problemu nie sprawiały mu nawet koleiny, które okazały się zgubne dla innych w kilku sytuacjach, włącznie z gorzowianami, przez co ci tracili pozycje. - Dla mnie nie było problemu z torem. Im większe koleiny, tym bardziej je lubię - krótko skomentował reprezentant Wielkiej Brytanii.
Za dwa tygodnie dwukrotny mistrz świata wróci na Stadion im. Edwarda Jancarza, by walczyć o kolejne punkty w Speedway Grand Prix, gdzie przewodzi w przejściowej klasyfikacji. Już teraz wie jednak, że będą to diametralnie inne zawody niż te z Cash Broker Stalą Gorzów. - Nie ma szans, by był taki sam tor na Grand Prix. Nigdy nie jest taki sam. W niedzielę mieliśmy mnóstwo materiału, przyczepności - bardzo miły tor. Na GP na treningu pewnie zastaniemy beton, a następnego będzie znowu inaczej. Prawdopodobnie nie ma nawet sensu trenować. Przejechałem tu kilka okrążeń, czuję się dobrze, komfortowo. Zrobiłem, co mogłem najlepszego w miniony weekend w Grand Prix przy panujących tam warunkach torowych. To był dla mnie najgorszy występ w sezonie, a i tak zrobiłem 10 punktów. Jestem w dobrej sytuacji, teraz będziemy mieli normalny tor i wrócę do siebie - przypomniał swój występ ze szwedzkiej Malilli.
Zanim jednak GP to w niedzielę Sparta zmierzy się u siebie z Get Well Toruń. Goście mają nikłe szanse na play-off, ale mogą jeszcze postraszyć wrocławian, którzy nie mogą być pewni miejsca w czwórce. - Nie spoglądam w tabelę, więc nawet nie wiem, czy Wrocław jest pierwszy, drugi czy trzeci. Ja po prostu ścigam się na motocyklu i wiem, że celujemy w play-offy. Przygotujemy się jak zawsze. Będzie to trudne spotkanie, jak każde w Ekstralidze. Nie możemy zdejmować nogi z gazu, musimy naciskać i jechać swoje - zakończył Woffinden.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla
Tai Woffinden: Im mniej widoczna linia na wirażu tym bardziej ją lubię...