- To jakiś żart - skomentował postępowanie sztabu szkoleniowego Duńczyk w rozmowie z dziennikarzem telewizyjnym podczas meczu zielonogórzan w Toruniu. Chodzi oczywiście, o jakże kontrowersyjną decyzję trenera Piotra Żyto, dotyczącą wycofania Iversena z zawodów po jego pierwszym wyścigu.
W sumie racja. Duńczyk w tym sezonie przecież nie zawodzi. Kolejno zdobyte 4, 4, 6 i 2 punkty w dotychczasowych spotkaniach to naprawdę dobre wyniki. Zapomniałem jeszcze o dwóch punktach bonusowych. Wychodzi więc całkiem przyzwoita biegopunktówka na poziomie... średniej klasy młodzieżowca! Nie zawodzi, bo wszyscy już wiemy, że nie stać go na więcej!
Lecz on nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy. Jego występy na torze to żenada, która sprawia, że każdy zielonogórski kibic jazdą Iversena musi czuć się obrażony. Średniej klasy żużlowiec, mający o sobie sztucznie napompowane mniemanie nie posiada najmniejszej klasy, najmniejszego taktu, a co gorsza - żadnej pokory wypowiadając przed kamerami tak bulwersujące słowa.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie, żartem jest to o czym mówi rodak indywidualnego mistrza świata.
Niestety podobnych przypadków mamy w ostatnim czasie na pęczki. Wystarczy przytoczyć takie nazwiska jak Scott Nicholls, kolega Iversena z Falubazu – Fredrik Lindgren, Chris Harris (to akurat pierwszoligowiec), Jonas Davidsson, Hans Andersen. Co jest winnym takiego stanu rzeczy? Myślę, że odpowiedź jest niezwykle prosta.
Obcokrajowcy przestali walczyć o dwa miejsca w składzie dostępne jedynie dla najlepszych z nich. Obrośli w piórka. Dzisiaj w podstawowych składach startują jeźdźcy spoza granic naszego kraju, którzy kilka lat temu nie załapaliby się nawet na szeroką ławkę rezerwowych! Rozpieszczeni przez żużlowych działaczy zbijają kokosy. My Polacy, jesteśmy takim dziwnym narodem, że wolimy miernej klasy obcokrajowca od swojskiego Nowaka.
Tymczasem Nowak po słabszym występie będzie szukał takiego stanu rzeczy, ciążyć będzie na nim presja kibiców, fakt ich zawiedzenia, pragnienie poprawy swojego wyniku. Obcokrajowiec zdobędzie 2 punkty, zgarnie kasę jak Nowak za 10 i opuszcza nasz kraj, aby powrócić tutaj za tydzień, pomachać kibicom na prezentacji, a potem na odchodne z wymownym uśmiechem na ustach.
Spójrzmy na składy polskich (?) zespołów. Ilu obcokrajowców to naprawdę liderzy drużyn? Ilu z nich spełnia pokładane w nich nadzieje? Czy Tobias Kroner, wspomniany Iversen, Adam Shields, Davey Watt, Renat Gafurov to zawodnicy naprawdę podnoszący poziom Ekstraligi?
Nie oszukujmy się. Polska liga wciąż utrzymuje pozostałe ligi świata i jeszcze Grand Prix. Ale już niedługo szeroka autostrada, którą jedziemy nagle napotyka na urwisko. Jest ratunek. Trzeba przyhamować i wybrać nieco węższą, lecz swoją drogę. Wnioski pozostawiam panom w marynarkach i Wam, drodzy Czytelnicy.
Bartłomiej Jejda