Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Liga nasza ukochana ciągle niesłychana (felieton)
Po pierwszych półfinałach najbardziej zaskakującej ligi świata (prawie) wszystko jasne. Znów mieliśmy nieobliczalne zjawiska pogodowe, prądy zmienne, wyjazdy stałe. I znowu nikt się tego nie spodziewał.
Z drugiej strony ekranu to cykl felietonów Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.
***
O ile czwartkowe rymy częstochowskie już przeszły do historii, o tyle niedzielne wydarzenia mamy na świeżo. Najlepsza liga świata ponownie okazała się najbardziej nieprzewidywalna. Bo kto by przewidział, że Michał Gruchalski zdobędzie w półfinale play-off 11 punktów, a Fredrik Lindgren jakąś połowę z tego. Kto by przypuszczał, że lwy z Częstochowy dadzą się podrapać niemal do krwi facetom z Gorzowa. I dlatego znów zostaliśmy zaskoczeni czymś, co przed niedzielą wydawało się abstrakcją.Podobnie jak potargały nami prądy wrocławskie, które nie dały się naprawić na pachnącym jeszcze Olimpijskim. Co zrobić, taki to sport i taka jego uroda. Do startu w ligowym meczu potrzeba jakiegoś zasilania, a że akurat w półfinale się zdarzył ten przypadek to nic na to nie poradzimy. Dobrze, że zawodnicy wespół z arbitrem przytomnie ogarnęli temat, bo inaczej mielibyśmy powtórkę ze Stadionu Narodowego 2015, kiedy złośliwość rzeczy martwych dała znać o sobie bardzo mocno. No i jeszcze ten niepodróżujący w jeden dzień roku trener wrocławian, opowiadający z rozbrajającą szczerością, że nie mógł pojechać do pracy na daleką Łotwę. Przynajmniej postawił sprawę jasno, jak na trenera kadry narodowej przystało.
Skoro finalistów już właściwie znamy (gratulacje dla twardych gorzowian i rozpędzonych byków) to można zając się lekkimi tematami. A lekko, łatwo i przyjemnie było w weekend w wykonaniu Martina Vaculika. Słowak nie dość, że wykręcił pod Jasną Górą komplet, to jeszcze z uśmiechem na ustach odpowiadał na pytania w naszym tradycyjnym Teście Ż. I to jeszcze z jaką pewnością siebie. Gdyby nie mała pomyłka odnośnie ukochanego boksu czyli legend Aliego i Tysona i źle policzone zwycięstwa podczas gorzowskiej Grand Prix, Martin byłby liderem wszech czasów. Był bliski kompletu poprawnych odpowiedzi, co nie zdarzyło się nikomu w historii. Słowak wiedział jaką miał średnią w którym sezonie i znał dokładną datę pierwszej wiktorii w elitarnym cyklu mistrzostw świata. No i jeszcze pamiętał kto stał na niższych stopniach podium podczas celebrowania indywidualnych mistrzostw Europy 2013. Aha, sympatyczny Vacul wiedział też jakie role odgrywała małżonka w słynnym na Słowacji serialu "Burlive vino". Jednym słowem, więcej tak zorientowanych obcokrajowców w tematach ligowych, zawodowych i prywatnych. Takiej jakości nam w żużlu trzeba.
Gabriel Waliszko
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma GruchalskiegoKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>