Drugi mecz półfinałowy przeciwko Stainer Unii Kolejarzowi Rawicz zaczął się dla Kamila Brzozowskiego bardzo dobrze. Zawodnik MDM Komputery TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp. miał na swoim koncie siedem punktów w trzech startach. W 10. biegu Brzozowski stoczył kapitalny pojedynek z Damianem Balińskim, po czym nie zdobył już więcej punktów.
- Nie wiem, co się stało. Silnik stracił całą moc. Później jechałem na drugim, żeby sprawdzić. Co bieg było coraz gorzej. Niedawno robiliśmy serwis, ale dzisiaj jest taki żużel, że co dwa, góra trzy mecze się robi przegląd - skomentował po meczu Kamil Brzozowski. - Zaraz po meczu będę dzwonił do majstra i umawiał się na wtorek lub środę, żeby przyjechać do Ostrowa na trening. Po drodze będę na telefonie i już rezerwuję termin.
Dopiero ostatni wyścig niedzielnego meczu rozstrzygnął o losach awansu do finału 2. Ligi Żużlowa. Wychowanek Stali Gorzów spodziewał się takiego obrotu spraw. - Jak ktoś do nas przyjeżdża to na pewno nie po to, żeby się położyć. Chłopaki też potrafią jechać. Spodziewałem się tego, że będzie ciężki mecz. Zresztą każdy jest trudny. Za tydzień też tak będzie. Cały czas jedziemy i się staramy.
Przed podopiecznymi Mariusza Staszewskiego arcytrudny finał przeciwko Stali Rzeszów. Zdecydowanym faworytem będzie zespół z Podkarpacia, jednak - jak podkreśla Kamil Brzozowski - wszystko może się wydarzyć.
- Chciałbym, żeby ten sezon zakończył się po dwóch nadchodzących meczach. Wtedy byłoby okej. Na pewno będzie ciężko, tym bardziej, że Greg Hancock robi dobrą robotę. Ale nie jest powiedziane, że nam się nie uda. Nie położymy się. Jest nowy dzień, nowe zawody i jedziemy. Ja zawsze powtarzam, że z każdym można wygrać i z każdym można przegrać. Ustawiamy się w czwórkę pod taśmą i każdy chce dojechać pierwszy. Każdy ma ten sam żołądek i to samo je. Nikt nie jest robotem, żeby odstawał od nas - zakończył zawodnik Ostrovii.
ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany