Przed finałowym turniejem zachowuje spokój i powoli myśli o seniorskiej przyszłości. Daniel Kaczmarek zaczął występy w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów od ośmiu punktów i siódmego miejsca w Daugavpils. Mówił wtedy, że zrealizował plan minimum, czyli awansował do półfinału. W Lesznie nie było już tak dobrze. Na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zdobył pięć punktów i uplasował się na jedenastym miejscu. Zawody zaczął od jedynki, a następnie dopisał do swojego dorobku dwie dwójki. W kolejnych biegach nie zdobył już jednak ani jednego punktu. - Tak to się zakończyło i zostawiam to za sobą. Nie wracam do tych zawodów - ucina reprezentant Polski.
O ile w czwartym wyścigu Kaczmarkowi rzeczywiście brakowało prędkości i dojechał do mety na końcu stawki, to o poprawę swojego dorobku mógł zawalczyć w ostatniej gonitwie rundy zasadniczej. Jadąc z drugiego pola, bardzo dobrze zebrał się ze startu, ale na wyjściu z pierwszego łuku wyrzuciło go na zewnętrzną i stracił pierwszą pozycję na rzecz Nicka Skorji. W międzyczasie postawiło motocykl wyprzedzającego go po wewnętrznej Andreasa Lyagera. Duńczyk przeciął tor jazdy Kaczmarka i zajechał mu drogę, zahaczając o jego przednie koło. Całe zajście wybiło polskiego zawodnika z rytmu, bo musiał walczyć o utrzymanie się na motocyklu. To mu się udało, ale stracił prędkość i spadł na czwarte miejsce. Ostatecznie nie dojechał do mety, a przy swoim nazwisku zapisał defekt.
- Uważam, że mój piąty wyścig powinien zostać powtórzony. Wychodzi na to, że musiałem się przewrócić na siłę, żeby bieg był przerwany, a to chyba nie do końca fair-play. Trudno. Było minęło i jedziemy dalej - mówi zawodnik.
Daniel Kaczmarek jest wychowankiem zespołu z Leszna. Przed laty na Stadionie im. Alfreda Smoczyka stawiał swoje pierwsze żużlowe kroki. Wydawało się, że to może pomóc zawodnikowi w odniesieniu korzystnego wyniku podczas Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Okazuje się, że niekoniecznie.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku
- Moim domowym torem jest teraz Motoarena. Już dawno nie jeździłem w Lesznie. Na mistrzostwa świata juniorów jechałem niemal jak na obcy tor. Prawda jest taka, że zmienił się on od czasu, gdy po raz ostatni byłem zawodnikiem Unii Leszno. Teraz zupełnie inaczej ustawia się tam sprzęt. Uważam, że przed laty było więcej walki. Obecnie liczy się przede wszystkim start i dojazd do pierwszego łuku. Później trudno się wyprzedza - zdradził.
W klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, Daniel Kaczmarek spadł na dziesiąte miejsce. Ostatnia runda juniorskiego czempionatu odbędzie się 28 września w czeskich Pardubicach. Rodzi się pytanie jak podejść do zawodów w sytuacji, gdy strata do czołówki jest na tyle wysoka, że nie da się jej odrobić? Okazuje się, że na przygotowania dopiero przyjdzie czas.
- Nie myślę jeszcze o tych zawodach. W Pardubicach jeździłem dotychczas dwa razy. Podoba mi się ten tor. To długi i szeroki owal, więc potrzeba naprawdę szybkiego motocykla. Główną rolę odgrywa dopasowanie sprzętu, ale większość zawodników lubi się tam ścigać - twierdzi Kaczmarek.
Klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów przewodzą koledzy reprezentacyjni Danela Kaczmarka. Maksym Drabik jedzie po drugie z rzędu złoto. Za nim jest Bartosz Smektała, który ma szansę na drugie w swojej karierze srebro. Tuż za podium znajduje się natomiast Dominik Kubera, który do strefy medalowej traci pięć punktów. Dwaj ostatni to zawodnicy, z którymi Kaczmarek zaczynał swoją żużlową przygodę i rywalizował o miejsce w składzie Fogo Unii Leszno. Kaczmarek nie zamierza jednak z zazdrością spoglądać na juniorów walczących o medale i skupia się na rysującej się przed nim seniorskiej przyszłości. Na tym etapie ma już konkretny wzór do naśladowania.
- Teraz już nie dołączę do chłopaków, bo kończę wiek juniora. Nie wiem jak ci zawodnicy będą jeździć jako seniorzy. Skupiam się przede wszystkim na sobie. Jeśli już mam kogoś podpatrywać, to na pewno Bartka Zmarzlika, który walczy w mistrzostwach świata. Staram się brać z niego przykład, wyciągać pewne wnioski i przekładać to na swoją jazdę - podsumował Daniel Kaczmarek.