Nowy ulubieniec poznańskiej publiczności. Dariusz Karwacki zadziwił wszystkich

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Dariusz Karwacki w kombinezonie
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Dariusz Karwacki w kombinezonie

Choć nie zdobył w Poznaniu żadnego punktu, a w każdym wyścigu dojeżdżał do mety ze sporą stratą, stał się ulubieńcem miejscowej publiczności. Doceniono jego poświęcenie i upór w dążeniu do wyznaczonego celu.

Dariusz Karwacki po raz pierwszy zadziwił żużlowy świat na zakończenie sezonu 2017, kiedy zdał egzamin na licencję "Ż". Miał wtedy już 44 lata, a jego pierwsze podejście do zdobycia żużlowego prawa jazdy miało miejsce w 1990 roku.

Marzenia o starcie w zawodach przerwał koszmarny wypadek, którego "Kazek" doznał w pracy. Doznał skomplikowanego złamania nogi, konieczny był także przeszczep skóry. Rokowania nie były dobre, a w pewnym momencie zawodnikowi groziła nawet amputacja.
Mimo to nie poddał się i już we wrześniu, a więc pół roku po tamtych wydarzeniach, wrócił na tor, choć wcześniej nikt w to nie był w stanie uwierzyć. 45-latek odjechał dwa treningi w Pile, a także został potwierdzony do startów przez Euro Finannce Polonię Piła. Karwacki bardzo chciał zachować licencję, na którą tak długo pracował. Konieczne było jednak odjechanie jednego wyścigu ligowego bądź pięciu biegów w oficjalnych zawodach.

Pomocną dłoń wyciągnęli działacze Iveston PSŻ Poznań, którzy zaprosili "Kazka" na kończący sezon mecz "Poczuj speedway - nie dopalacze". W każdym wyścigu dojeżdżał do mety na ostatniej pozycji, z dość dużą stratą do rywali, ale nie miało to większego znaczenia. Karwacki odjechał pięć wyścigów, utrzymał licencję, a także stał się ulubieńcem poznańskiej publiczności.

- Nie czuję się jeszcze pełnoprawnym żużlowcem, jestem dopiero na początku swojej drogi. Widać dużą różnicę pomiędzy żużlem amatorskim a zawodowym. Zamierzam cały czas doskonalić swoje rzemiosło, a pierwszy semestr tej żużlowej szkoły planuję na wiosnę przyszłego roku. Wciąż dużo przede mną - mówił po zawodach Dariusz Karwacki, który przy okazji okazał się być showmanem. Po swoim ostatnim starcie kręcił efektowne bączki.

Po zakończeniu zawodów to właśnie on był najbardziej rozchwytywanym przez kibiców zawodnikiem. Każdy chciał zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie, a także otrzymać autograf. "Kazek" nikomu nie odmówił, a także chętnie odpowiadał na zadawane przez fanów pytania.

Pod wrażeniem jego postawy byli również organizatorzy zawodów. - Jeśli można mówić o zwycięzcach dzisiejszego turnieju, to bez wątpienia był nim Dariusz Karwacki, który z miejsca stał się ulubieńcem poznańskich kibiców. "Kazek" odjechał pięć biegów i "uratował" tym samym swoją licencję przed wygaśnięciem. Po zawodach 45-latek nie krył wzruszenia, dziękując klubowym działaczom za możliwość startu - przekazał PSŻ Poznań za pośrednictwem swojej strony na Facebooku.

Dariusz Karwacki planuje już swoją przyszłość. 14 października zamierza wystąpić w poznańskim maratonie, następnie chce wrócić do pracy zawodowej. Zimą "Kazek" chciałby również znaleźć klub, który podpisze z nim kontrakt na nadchodzące rozgrywki. - Ja chętnie pojadę wszędzie. Tam, gdzie nikt nie będzie chciał pojechać, ja pojadę. Nawet wiedząc, że nie zdobędę żadnego punktu - mówił Karwacki w wywiadzie z portalem WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena

Źródło artykułu: