Get Well: Większość zawiodła. Czas Holdera w Toruniu dawno minął. Zgubna wiara w Holtę (noty)

Jack Holder i Daniel Kaczmarek na plus, pozostali - w tym raz jeszcze Chris Holder - na minus. Mając przewagę tych, którzy pojechali poniżej oczekiwań, trudno myśleć o sukcesie. Get Well Toruń zawiódł, choć o play-off z całych sił walczył do końca.

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Rune Holta i Jason Doyle WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Rune Holta i Jason Doyle
Jason Doyle. Pechowiec. Już w inauguracyjnym biegu sezonu zanotował poważny upadek, który z pewnością miał duży wpływ na to, że jego dyspozycja nie była potem ustabilizowana. Gdy po dłuższym czasie złapał odpowiedni rytm, a liga wchodziła właśnie w bardzo ważny moment, zanotował kolejną kraksę, tym razem w Cardiff. I znów musiał budować formę od początku. Końcowy efekt jest taki, że indywidualny mistrz świata 2017 zakończył jazdę ze średnią delikatnie przekraczającą dwa punkty na bieg i poza TOP10. Doyle miał wejść w buty Grega Hancocka, jednak przynajmniej w minionym roku się to nie udało.

Rune Holta. Trzeba było być naprawdę dużym optymistą, by wierzyć, że 45-letni Norweg powtórzy tak znakomity rok, jaki miał w Częstochowie. Na dobrą sprawę poprzedni tak udany sezon też miał pod Jasną Górą, ale sęk w tym, że... w 2010 roku. Ligowym średniakiem stał się od czasu pierwszego pobytu w Toruniu siedem lat temu i widać, że ubiegły sezon we Włókniarzu, na tym etapie kariery, był po prostu jednorazowym wystrzałem. Większość była przeciwna jego sprowadzaniu i oddaniu lekką ręką Adriana Miedzińskiego w drugą stronę. Rzeczywistość okazała się taka, że zgodnie z przypuszczeniami nie powtórzył świetnej jazdy z poprzedniej edycji PGE Ekstraligi, w rundzie zasadniczej miał słabsze wyniki od wychowanka Apatora i to Lwy znalazły się w fazie play-off. Na sam koniec złamał nogę, co na tak wiekowym zawodniku może odbić się podwójnie. Holta dostanie kolejną szansę tak naprawdę z uwagi na brak potencjalnego zastępcy.

Niels Kristian Iversen. Dla siedmiokrotnego indywidualnego mistrza Danii sezon rozpoczął się z dwumiesięcznym opóźnieniem. Pierwsza część była po prostu fatalna. W jego jeździe brakowało pewności siebie i zacięcia, z którego jest przecież znany. W efekcie to co najistotniejsze, czyli wyniki, były mizerne. Dopiero, gdy na początku czerwca poddał się zabiegowi ostatecznie eliminującemu ubiegłoroczną kontuzję barku (pytanie: dlaczego w trakcie sezonu?), wyraźnie odżył i zaczął jechać tak, jak się tego spodziewano przed startem ligi. Głównie dzięki niemu Get Well odzyskał nadzieje na awans do play-off.

Jack Holder. Pierwszy z tych, których należy ocenić na plus. Już przed rokiem, wskakując do zespołu w drugiej połowie sezonu pokazał, że drzemią w nim duże możliwości. Szybko zaskarbił sobie serca toruńskiej publiczności, która w tym roku znów dość często mogło go oklaskiwać. Holder to na ten moment jedna z najlepszych "ósemek" w Ekstralidze, która pozwala zespołowi złapać drugi oddech i zapewnić bufor bezpieczeństwa. Cały czas trudno sobie więc wyobrazić skład toruńskiego klubu bez Holdera, lecz różnica polega na tym, że już niekoniecznie bez tego starszego.

Daniel Kaczmarek. Drugi i zarazem ostatni, który spełnił oczekiwania, a momentami nawet potrafił pokazywać coś "ekstra", jak w meczu w Tarnowie, gdy bronił honoru Get Well, czy ostatnim przeciwko gorzowianom. W porównaniu do pierwszych miesięcy w Toruniu wyraźnie okrzepł i nabrał ogłady. Znacząco poprawił wyniki (poprawa średniej o 0,585), będąc bardzo skutecznym w biegach młodzieżowych (wygrał 10 z 13 takich gonitw), choć wciąż miewał problemy, by regularnie pokonywać seniorów rywali. Dlatego wydaje się, że najlepszym krokiem będzie zejście ligę niżej. Z tytułem młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski w ręku.

Chris Holder. Niedawno na naszym forum pojawił się wpis, że w 2050 roku też będzie mieć pewne miejsce w składzie klubu z Torunia. Jego pozostanie na kolejny sezon jest bowiem niemal przesądzone. Kibicom Aniołów do śmiechu nie jest jednak od dłuższego czasu, bo powiedzmy sobie szczerze: jego czas w Get Well minął z końcem poprzedniego sezonu. Trudno zresztą było liczyć na nagły przełom, ponieważ przez zimę nie załatwił formalności wizowych i nie mógł przylecieć do Polski na okres sparingowy. Wiadomym jest, że niegdyś będącego na szczycie Australijczyka powstrzymały groźne kontuzje, ale mówimy przecież o zawodniku z cyklu Grand Prix, który posiada ogromne doświadczenie i który na Motoarenie wciąż potrafi wygrywać z najlepszymi (inna sprawa, że też coraz rzadziej). A jeśli prześledzić jego średnie z wyjazdów z ostatnich lat, wyglądają tak: 1,733, 1,609, 1,674, 1,656, 1,357. Dość powiedzieć, że w tym roku trzy wygrane biegi na 28 i ani jednej dwucyfrówki poza domem to po prostu wynik beznadziejny. Jak więc coraz bardziej zniecierpliwieni fani Aniołów mają z optymizmem spoglądać w przyszłość?

Paweł Przedpełski. Jacek Frątczak mianował go kapitanem i jasno dał do zrozumienia, że mocno w niego wierzy. Miał ku temu powody, bo choć pierwszy rok w gronie seniorów Paweł miał nieudany, to wciąż jest to zawodnik ze sporym potencjałem i w doskonałym wieku do stałego rozwoju. Niestety, Przedpełski nie idzie do przodu. Aż trudno uwierzyć w to, że linię mety na pierwszej pozycji mijał dwa(!) razy na 46 prób. Słabe wyniki i w efekcie lądowanie na ławce było tym samym powodem frustracji, z jaką przestał się kryć. Nie gryzł się w język co do decyzji podejmowanych przez Frątczaka, nie zjawił się w parku maszyn na mecz w Lesznie, wiedząc, że od początku będzie zastępowany. Można stwarzać pozory i bawić się w dyplomację, mówiąc że konfliktu nie ma i współpraca układa się dobrze, ale wiadomo, że menadżer niekoniecznie widzi Przedpełskiego w składzie na rok 2019.

Igor Kopeć-Sobczyński. W jego jeździe nie widać wyraźnych postępów. Zwykle jest niewidoczny i nie punktuje na zadowalającym poziomie. Na pokonanie seniora rywali czekał aż do przedostatniej rundy i meczu we Wrocławiu. Inaczej mówiąc (nie bierzemy pod uwagę biegów juniorskich) przez 19 kolejnych wyścigów nie mógł pokonać rywala, mającego więcej niż 21 lat. Jedyny zawodnik z grona sklasyfikowanych, który w minionym sezonie PGE Ekstraligi nie wygrał ani razu indywidualnie. Wygląda na to, że próba generalna czeka go w przyszłym roku, gdzie jego punkty będą ważyły znaczniej więcej niż do tej pory.

Marcin Kościelski. Jeden z najwyższych żużlowców dostał szansę startu w trzech meczach, ale dwa zakończył bez jakiejkolwiek zdobyczy. Wyraźnie przegrywa rywalizację z Kopciem-Sobczyńskim i więcej okazji do jazdy miał tylko w zmaganiach młodzieżowych. We wrześniu wystąpił w jednym meczu play-off w OK Kolejarza Opole, ale nawet tam nie zdołał zabłysnąć.

Menadżer Jacek Frątczak. Dostał w Toruniu wolną rękę, dużą autonomię i co za tym idzie duży kredyt zaufania, na który zasłużył, utrzymując zespół w lidze. Trzeba przyznać, że nie każdy menadżer w Polsce może dysponować takim komfortem w doborze składu, z którym potem przyjdzie współpracować przez kolejne miesiące. Końcowy wynik jest jednak rozczarowujący. Plan "toruńskiej mafii", jakim był awans do czwórki, nie powiódł się. Nie sprawdził się manewr z wymianą Miedzińskiego na Holtę i z przedłużeniem współpracy z Holderem. Do tego doszły wypadki losowe z Doyle’m i niespodziewane kłopoty Iversena. Trzeba mu jednak oddać, że był jednym z niewielu, którzy wierzyli do końca w awans do play-off i tym skutecznie zaraził zawodników. Świadczy o tym odrobienie strat w aż czterech dwumeczach i świetna końcówka, gdzie tylko centymetrów zabrakło do strefy medalowej.

Get Well Toruń 2018

Zawodnik Średnia not Mecze Biegi Punkty Bonusy Średnia biegowa
Jason Doyle 3,75 13 63 119 10 2,048
Rune Holta 3,60 11 49 77 5 1,674
Niels Kristian Iversen 3,57 14 63 106 8 1,810
Jack Holder 3,50 13 48 76 6 1,708
Daniel Kaczmarek 3,46 13 46 66 5 1,544
Chris Holder 3,23 13 60 92 12 1,733
Paweł Przedpełski 2,92 13 46 57 11 1,478
Igor Kopeć-Sobczyński 2,33 12 34 22 7 0,853
niesklasyfikowany:
Marcin Kościelski 1,33 3 7 1 1 0,286
Trener/Menadżer
Jacek Frątczak 3,93

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy zamiana Adriana Miedzińskiego na Rune Holtę była dobrym pomysłem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×