Artiom Łaguta gotowy do ataku na pierwszą ósemkę w Grand Prix. Sprawdził wszystkie silniki i uporał się z problemem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
zdjęcie autora artykułu

Artiom Łaguta w ostatnim tegorocznym turnieju GP chce przypuścić atak na pierwszą ósemkę, która zagwarantuje mu stałe miejsce w cyklu na sezon 2019. By zrealizować swój plan, w Toruniu będzie potrzebował prawdopodobnie ośmiu punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Tyle wystarczy mu bowiem do wyprzedzenia siódmego Patryka Dudka, który ze względu na kontuzję w lidze szwedzkiej zakończył już obecny sezon. Nad Artiomem Łagutą punkt przewagi ma jeszcze Emil Sajfutdinow, ale jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm to on również powinien uporać się z Polakiem.

Gdyby ziścił się właśnie taki scenariusz, w przyszłym roku w gronie najlepszych żużlowców świata nadal oglądalibyśmy dwóch Rosjan, a "Duzers", czyli wciąż jeszcze aktualny wicemistrz świata musiałby liczyć na stałą dziką kartę od organizatorów.

Pod uwagę nie bierze się raczej tego, że 28-latek zawala turniej i pozostaje na dziewiątym miejscu, wchodząc tym samym w buty Dudka. Tym bardziej, że za jego plecami czai się jeszcze zachowujący resztkę nadziei na szczęśliwy koniec Matej Zagar.

- Ale ja nie myślę o tym, co muszę zrobić, aby znaleźć się w ósemce. Nie zaprzątam sobie głowy stratami, kogo gonię i ile mi brakuje do celu. Chcę po prostu odjechać zawody na swoim wysokim poziomie. Dopiero po turnieju spojrzę w klasyfikację, dowiem się, co ostatecznie dała mi ta walka i na którym miejscu skończyłem - wyjaśnia Artiom Łaguta.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Zawodnik nie próżnował przez ostatni weekend i tydzień. Wziął udział w trzech silnie obsadzonych turniejach w ciągu trzech dni. Najpierw w piątek ścigał się w Gnieźnie gdzie zajął czwarte miejsce, w sobotę był drugi w Grudziądzu na zawodach o "Puchar Prezydenta", by w niedzielę zgarnąć podobne trofeum w Krakowie. Wszystkie występy miały na celu sprawdzenie jak największej ilości sprzętu tak aby na Motoarenie nie było przykrej niespodzianki.

Łagucie nie podobała się zwłaszcza praca silników w aktualnych warunkach atmosferycznych. - Przed Toruniem przetestowałem wszystkie - zdradza i dodaje. -  Jestem zadowolony, bo wygląda na to, że doszliśmy z nimi do ładu. Naszym głównym problemem była pogoda. Nie mogliśmy znaleźć odpowiednich rozwiązań pod obecną aurę. Zrobiło się zimno i sprzęt był za mocny. Wydaje się, że po ostatnim owocnym weekendzie odzyskaliśmy szybkość w motocyklach - kończy.

Źródło artykułu: