Pisaliśmy o kosmicznych długach Grupy Azoty Unii Tarnów, które według naszych informacji sięgają kwoty 3,5 miliona złotych. Prezes Łukasz Sady już jednak znalazł wyjście z sytuacji. Z pomocą sponsora, Grupy Azoty, który raczej nie chce podpaść kibicom, a już na pewno nie chce mieć doklejonej łatki grabarza tarnowskiego żużla.
Jak się dowiedzieliśmy, prezes Sady chce wziąć kredyt, który pozwoli mu wyczyścić wszystkie tegoroczne zaległości. Będzie potrzebował maksymalnie 2 miliony złotych. Obecnie jest na etapie szukania poręczyciela. Wcześniej miał z tym kłopoty, ale teraz ma w rękach nową umowę z Grupą Azoty na sezony 2019-2020. Gwarantuje mu ona blisko 4 miliony na rok.
Wyjaśnijmy, że kredytu będzie nie więcej, jak 2 miliony, bo klub czeka jeszcze na ostatnią tegoroczną transzę z Grupy Azoty (zgodnie z umową będzie to nie więcej, jak 600 tysięcy, ale w poprzednich latach sponsor dorzucał zawsze coś ekstra). Do tego mają dojść ostatnie rozliczenia z Ekstraligą Żużlową (m.in. Speed Car Motor Lublin będzie odkupywał akcje Unii). Spływają też jakieś drobne pieniądze od nielicznych sponsorów. Jest szansa, że wszystkiego uzbiera się 1,5 miliona.
Jeśli Unia rozłoży spłatę kredytu na 2 lata, to i tak będzie dysponowała 3 milionami na rok. Z taką kasę można zbudować bardzo dobry skład na Nice 1.LŻ. Taki walczący o play-off. I taki ma być. Jeśli założymy, że zostanie Artur Mroczka, a dojdą Artur Czaja i Daniel Kaczmarek, to już jest całkiem nieźle. Unia ma ciekawych juniorów i nawet jeśli odejdzie Patryk Rolnicki, na co się zanosi, to dramatu nie będzie.
ZOBACZ WIDEO Spod jego ręki wychodzą mistrzowie żużla. Złoty Szczakiel dla Romana Jankowskiego