- Motorowi się nie udało, bo kluczowa była liczba spotkań, które mogą zagwarantować poszczególne kluby. Żużlowcy chcą jechać w fazie play-off, bo to dodatkowy zarobek - mówi nam były menedżer Unibasku Toruń Sławomir Kryjom.
Lublinianie starali się o Nickiego Pedersena, Martina Vaculika i Krzysztofa Kasprzaka. Żadnego z nich nie przekonali i musieli skupić się na zdecydowanie mniej wartościowych opcjach. Co ciekawe, każdy z tych zawodników otrzymał od beniaminka atrakcyjną ofertę. - Pieniądze w tej chwili już niczego nie gwarantują. Można je mieć i niewiele zdziałać - dodaje Kryjom.
- Dla mnie to jasny sygnał, że musimy wrócić do KSM lub wprowadzić inne rozwiązanie, które wyreguluje rynek - twierdzi z kolei były wiceprezes Stali Gorzów Michał Kugler. - Mamy coraz mniej młodego narybku. Jest wąska grupa zawodników, którzy gwarantują wysoki poziom. Trzeba doprowadzić do tego, żeby oni byli porozkładani po klubach - dodaje.
Powrót do KSM z wielu powodów nie byłby jednak łatwy. - KSM na pewno wymusiłby ruchy na rynku transferowym. To byłby duży plus. Trzeba jednak zastanowić się, na jakim miałby obowiązywać poziomie i co z klubami, które świetnie szkolą młodzież. Co miałaby zrobić Unia Leszno? Dostałaby kiepską nagrodę za pracę z juniorami - tłumaczy Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Get Well mierzy w złoty medal. W składzie kosmetyczne zmiany
- Rozwiązaniem mogłoby być liczenie KSM tylko dla pięciu seniorów. Poza tym pamiętajmy o tym, że powrót do KSM nie gwarantuje wyrównanych spotkań. W 2013 roku go mieliśmy, a skład Unibaksu Toruń wyglądał zupełnie inaczej niż beniaminka rozgrywek - zauważa były menedżer Unibaksu.
- Uważam jednak, że nie mamy wyjścia. W życie wchodzi wysoki kontrakt telewizyjny. Nie możemy mieć meczów do jednej bramki. Poza tym za chwilę pojawi się problem, że nikt nie będzie chciał wchodzić do PGE Ekstraligi. Kluby widzą, co dzieje się teraz z Motorem. Mogą się łatwo zniechęcić - podsumowuje Kugler.