Liczby za sezon 2018 zdecydowanie przemawiają za Michaelem Jepsenem Jensenem. Duńczyk był 16. najskuteczniejszym zawodnikiem całych rozgrywkach. Uzyskał średnią biegową 1,918. Chris Holder był 24 ze średnią 1,733. Zawodnik Falubazu spisywał się lepiej zarówno na własnym torze jak i na wyjazdach.
- Nie mam poczucia, że został popełniony błąd - mówi nam Jacek Frątczak, menedżer Get Well. - Do Jensena mam naprawdę duży szacunek. Nie chcę mu też umniejszać. Uważam, że ten rok miał lepszy od Chrisa, ale dopiero przyszły sezon pokaże, na co go naprawdę stać. W ostatnich rozgrywkach był jednym z liderów słabszego zespołu. Punkty zdobywało mu się nieco łatwiej. Ocenimy obu na koniec sezonu 2019, w którym obaj będą mieć podobny status w swoich zespołach - wyjaśnia Frątczak.
Menedżer Get Well tłumaczy, że w przypadku Holdera jest cierpliwy. Twierdzi, że warto. Jego zdaniem obecność w zespole Australijczyka jest cenna z kilku powodów. - Rolę Chrisa trzeba rozpatrywać szerzej. To w dużej mierze dzięki niemu jego młodszy brat funkcjonuje tak dobrze w naszym klubie. Kiedy Jack do nas przychodził, był kompletnie "zielony". Na pewno nie zaistniałby w ten sposób w Toruniu, gdyby nie Chris - podkreśla.
To jednak nie wszystko. - W mojej ocenie druga połowa poprzedniego sezonu pokazała, że potrafimy zdobywać w Toruniu powyżej 50 punktów. To dało nam pięć bonusów. Kompozycja zespołu musi być taka, żeby wygrywał on przede wszystkim na własnym torze. Chris się w ten plan idealnie wpisuje. Jego jazda na Motoarene stoi w dalszym ciągu na wysokim poziomie - argumentuje menedżer.
Frątczak uważa, że Holder ma jeszcze jedną przewagę nad Jensenem. - Chodzi o zdolność dopasowania się do zespołu. Chris może pełnić różne role. Jest zdecydowanie bardziej plastyczny od Jepsena Jensena. Może jechać jako zawodnik uzupełniający parę. Zewnętrzne pola mu w ogóle nie przeszkadzają. To bardzo unikatowy zawodnik - wyjaśnia.
- Jest jeszcze jeszcze jedna kwestia. Mistrzem świata nie zostaje się przez przypadek. Nasz problem polegał na tym, że trafiliśmy na okres, w którym zawodnik zmagał się z problemami osobistymi. To miało olbrzymi wpływ na jego jazdę. Mamy jednak nadzieję, że Chris wychodzi już powoli na prostą. Teraz w jego głowie może dziać się już tylko lepiej. Rosnący entuzjazm widać nawet u niego w mediach społecznościowych - podsumowuje Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji