Przed rozpoczęciem tegorocznych zmagań w PGE Ekstralidze grudziądzanie nie ukrywali, że w końcu chcą włączyć się do walki o czołowe lokaty w lidze. Miał w tym pomóc transfer Przemysława Pawlickiego. Tymczasem sezon zweryfikował plany MRGARDEN GKM-u, który ponownie zakończył rozgrywki poza strefą medalową. W zasadzie jedynym plusem był fakt, że drużyna Roberta Kempińskiego nie musiała drżeć o utrzymanie do ostatniej kolejki.
- Na pewno to nie był sezon spełniający nasze cele, które sobie założyliśmy przed jego rozpoczęciem. Myślę, że z tego wszystkiego wyciągnęliśmy wszystko, co się dało. Pod koniec sezonu pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną mocną, która może powalczyć nawet na wyjazdach i nawet do 1.0 biegu w Lesznie wynik był na styku, gdzie pojechaliśmy do lidera tabeli. Końcówkę sezonu można zaliczyć na plus - mówi Pawlicki w rozmowie z gkm.grudziadz.net.
Reprezentant Polski, zgodnie z przewidywaniami, był krajowym liderem grudziądzkiej drużyny. Ze średnią biegową na poziomie 1,831 punktu na wyścig został sklasyfikowany na 20. miejscu w rankingu najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi. - Indywidualnie to był dobry sezon, ale na pewno będę robił wszystko, żeby było jeszcze lepiej. Patrząc na zdobycze punktowe, to nie był jeszcze taki rok, jaki bym chciał, ale nie wszystko można mieć od razu. Spokojnie czekamy na kolejny sezon, w którym będę starał się zrealizować swoje cele - podkreśla 27-latek, który w sezonie 2018 był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Przygoda trwała tylko rok.
- Wchodząc w kolejny sezon będę chciał powalczyć o finał IMP i tytuł mistrza Polski, dostać się z powrotem do Grand Prix, a także walczyć o jazdę w mistrzostwach Europy. Myślę, że każdy zawodnik, który wsiada na motocykl, chce wygrywać. Na razie spokojnie przygotujmy się do sezonu, a w nim będę robił wszystko, aby moje cele były realizowane - dodaje Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja.