Gdyby nie słabszy początku sezonu, Zmarzlik pewnie by zabrał Woffindenowi złoto

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Taiem Woffindenem
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Taiem Woffindenem

Kibice w Polsce z niecierpliwością czekają na złoty medal naszego reprezentanta w cyklu Grand Prix. Robert Kościecha uważa, że już teraz tytuł oraz pozostałe medale były blisko, jednak to nie koniec starań rodaków o końcowy triumf.

- Nie ukrywajmy, że kontuzja pokrzyżowała szyki Patrykowi Dudkowi w tym roku. Maciej Janowski był o włos od brązowego medalu. Bartosz Zmrazlik gdyby nie miał słabszego początku sezonu, to pewnie by zabrał Taiowi Woffindenowi złoto. Mamy trójkę bardzo dobrych Polaków i od nich będzie się oczekiwało, że stawią czoło wyzwaniu i któryś z nich zdobędzie tytuł, jako trzeci reprezentant Polski w historii - powiedział Robert Kościecha dla speedwayekstraliga.pl.

Kibice z całego świata chcą być 18 maja 2019 roku na PGE Narodowym, kiedy rozpocznie się kolejny cykl zmagań o złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Bilety na to wydarzenie nadal są w sprzedaży. Pierwsza runda cyklu FIM Speedway Grand Prix zwraca uwagę kibiców nie tylko w Polsce. Na PGE Narodowym co rok zasiada ponad 50 tysięcy żużlowych fanów z całego globu. - Są to fajnie zorganizowane zawody i kibice chętnie przyjeżdżają, żeby zobaczyć najlepszych zawodników na świecie - uważa Robert Kościecha.

- Stadion robi atmosferę. Ludzie z całego świata, a także Polski przyjeżdżają do Warszawy. Polacy kochają żużel, to widać we frekwencji w PGE Ekstralidze. Grand Prix w Warszawie są to fajnie zorganizowane zawody i kibice chętnie przyjeżdżają, żeby zobaczyć najlepszych zawodników na świecie. Wydaje mi się, że to przyciąga na PGE Narodowy - dodaje.

Czy zawody w Warszawie stały się nieodłącznym miejscem zmagań o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, a w 2019 roku ponownie zobaczymy pełen stadion? - Bilety sprzedają się, jak świeże bułeczki. Ludzie bardzo chętnie przyjeżdżają, więc nie wiem czy będzie sens, żeby pozbywać się takich zawodów - tłumaczył wychowanek toruńskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

W czasie poprzednich czterech edycji Polacy stawali na podium zawodów w Warszawie, lecz nigdy na najwyższym jego stopniu. Robert Kościecha uważa, że nie tylko stres przed występem przed bardzo liczną publicznością jest tego powodem. - Ja w Grand Prix nie jeździłem, ale byłem parę razy na PGE Narodowym w czasie treningów i wiem, jak to wygląda. Atmosfera jest niesamowita. W Grand Prix trzeba trafić z formą i zobaczyć, jak to wszystko wygląda od zewnątrz. Jest to na pewno duży stres, ale też trochę szczęścia w trafieniu z korektami sprzętu - wyjaśnił.

Sporo emocji wywołuje również przyszłoroczna obsada cyklu. Kto ze stawki powalczy o medale IMŚ? - Jest pięciu, góra sześciu zawodników, którzy będą się liczyć, ale są też tacy, na których nikt nie stawia. Przykład Fredrika Lindgrena, który zdobył trzecie miejsce w minionym sezonie to pokazuje. Od początku brylował na torze. Na ten moment to wróżenie z fusów. Jeżeli zawodnicy nie popełniają błędu w przygotowaniach sprzętowych, a także forma jest w miarę równa, to jest ok. Zdarzają się też kontuzje i przypadki losowe - zaznaczył Kościecha.

Kibice w Polsce z pewnością czekają na złoty medal reprezentanta Polski. Żużlowy ekspert zaznacza, że już teraz tytuł oraz pozostałe medale były blisko, jednak to nie koniec starań Polaków o końcowy triumf. - Nie ukrywajmy, że kontuzja pokrzyżowała szyki Patrykowi Dudkowi w tym roku. Maciej Janowski był o włos od brązowego medalu. Bartosz Zmrazlik gdyby nie miał słabszego początku sezonu, to pewnie by zabrał Taiowi Woffindenowi złoto. Mamy trójkę bardzo dobrych Polaków i od nich będzie się oczekiwało, że stawią czoło wyzwaniu i któryś z nich zdobędzie tytuł, jako trzeci reprezentant Polski w historii - powiedział dla speedwayekstraliga.pl.

Z kolei w PGE Ekstralidze niedawno zakończył się okres transferowy. Szeregi MRGARDEN GKM-u Grudziądz zasilili Kenneth Bjerre, Patryk Rolnicki oraz Marcin Turowski. - Kenneth miał niezły sezon w tarnowskich barwach. Pozyskanie Patryka i Marcina do formacji juniorskiej też powinno być na plus. Czas wszystko pokaże. Jeżeli nie przytrafią się kontuzje i wpadki ze sprzętem, to myślę, że jest szansa powalczyć o dobre miejsce w PGE Ekstralidze. Nie chcę pompować balonika - zaznaczył szkoleniowiec grudziądzkiego zespołu.

Szósta drużyna minionego sezonu PGE Ekstraligi zaczęła także przygotowania do kolejnych ligowych zmagań. - Z trenerem Robertem Kempińskim będziemy zimą robić dobre treningi, żeby to wszystko było poukładane i zawodnicy byli dobrze przygotowani do sezonu. My zrobimy wszystko, żeby to fajnie wyglądało, a to, czego będzie się wymagało od żużlowców, to będzie w ich rękach - powiedział Robert Kościecha, który będzie miał pod swoją opieką młodych adeptów. Ich zajęcia planowane są na 1 grudnia. - Treningi będą przez najbliższe trzy miesiące. Będą różnego rodzaju ćwiczenia - na sali, na basenie, w formie biegów. Będą treningi mentalne, a także przy sprzęcie, żeby chłopacy, którzy dopiero poznają żużel, nauczyli się dużo o nim. Mamy ustalone wszystko i będziemy pilnować tego - zakończył trener.

Bilety na 2019 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland wciąż są dostępne. Tylko do końca roku wejściówki tańsze o 10 zł. Można je kupować na kupbilet.pl, w salonach Empik, STS i Kolporter.

Źródło artykułu: