Ostafiński pyta, Janiszewski odpowiada. Get Well na kontrze. Słabo to wygląda. Frątczak siedzi na wulkanie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jacek Frątczak ogląda, jak Rune Holta i Niels Kristian Iversen szykują się do wyjazdu na tor.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jacek Frątczak ogląda, jak Rune Holta i Niels Kristian Iversen szykują się do wyjazdu na tor.

- Get Well zbudował słabszy skład niż w tym roku, ale zgadzam się z tobą w kwestii, że brak wychowanków jest problemem - mówi Ostafiński. - Przy odpowiednim prowadzeniu można było coś z Miedzińskiego i Przedpełskiego wycisnąć - odpowiada Janiszewski.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Wiesz, że jesteś w Get Well na czarnej liście? Jak w klubie słyszą nazwisko Janiszewski, to momentalnie podnosi się im ciśnienie.
Tomasz Janiszewski, WP SportoweFakty: Nie przesadzajmy. Nie sądzę, by komuś podnosiło się ciśnienie na dźwięk nazwiska jednego z wielu redaktorów, którzy piszą dla naszego portalu. Zdaję sobie sprawę, że niektóre artykuły, a szczególnie komentarz o tzw. państwie toruńskim mogły dotrzeć do osób z klubu, bo wbrew pozorom środowisko dużo czyta, ale z tą czarną listą to bym nie przesadzał. Do mnie nic takiego nie dotarło.

Janiszewski: Poza tym, klub z Torunia ma większe problemy niż Janiszewski
Ostafiński: Też tak myślę. Czy jednym z tych problemów jest brak wychowanków-seniorów w składzie?
Janiszewski: W jakimś stopniu tak. Zdania nie zmieniam i utrzymuję, że odejście dwóch wychowanków w ciągu roku, a obaj prezentują poziom PGE Ekstraligi, to za dużo dla toruńskiego środowiska. Obawiam się trochę o frekwencję i nie mówię już tutaj nawet o znacznym skoku cen karnetów i biletów, ale w ogóle. Swoich brakuje, a Get Well nie przystąpi do sezonu jako mocny kandydat do medalu i czeka go ciężka przeprawa. Wyniki mogą być więc różne.

Ostafiński: Z drugiej strony, takie mam wrażenie, tak Miedziński, jak i Przedpełski, doszli w Get Well do ściany. Wydaje mi się, że tu już niczego więcej, w tym momencie, by nie zrobili. A ludzie będą chodzić, jak będą wyniki. W Częstochowie jakoś nikomu nie przeszkadza, że jest dwóch ludzi z Torunia w kadrze. Drużyna w sezonie 2018 jechała dobrze, robiła wynik, a kibice oklaskiwali zawodników, którym jeszcze rok temu najchętniej powiedzieliby coś bardzo brzydkiego.
Janiszewski: Miałem dodać, że jak będą wyniki, będzie frekwencja, bo to stara, odwieczna zasada. Tym bardziej w obecnych czasach, gdy kibic oczekuje przede wszystkim wyników i sukcesów.

Janiszewski: Inna sprawa, że o te wyniki mocno się boję. Za dużo jest w Get Well znaków zapytania i liczenia na przebłysk lub poprawę wyników u niektórych zawodników. Co do Miedzińskiego i Przedpełskiego, nie przemawia do mnie argument, że doszli do ściany. Swego czasu coś takiego spotkało w Lesznie Damiana Balińskiego, ale tam obniżka dyspozycji była na tle zespołu nadto widoczna, a dochodził też wiek. Miedziński miał swoje problemy, to wiemy, ale twierdzę, że przy odpowiedniej opiece, wciąż byłby solidnym punktem zespołu. Jest w optymalnym wieku. Z Przedpełskim było głośno o braku chemii, ale tutaj mamy do czynienia ze wciąż bardzo młodym, obiecującym zawodnikiem, który nadal ma wiele do zaoferowania. W dłuższej perspektywie na pewno więcej niż Rune Holta. Co do Włókniarza tam mamy trochę inną sytuację. Ich wychowankowie nie prezentują poziomu ekstraligowego, więc to naturalne, że klub szuka. Zgodzę się jednak, że wygląda to troszkę zabawnie, jeśli przypomnieć sobie zaszłości między oboma klubami.

Ostafiński: Zgoda co do tego, że Holta żadną inwestycją na przyszłość nie jest. Co do Miedzińskiego i Przedpełskiego będę się upierał, że tu już nic by nie pomogło. Paweł miał kłopot u dwóch kolejnych menedżerów, więc trudno mi się zgodzić z tezą o odpowiednim prowadzeniu. Miedziński był z kolei tak mocno zafiksowany na punkcie Torunia, że bardzo często się spalał i robił na torze głupie rzeczy. W tym roku było pod tym względem lepiej.

Ostafiński: Skoro o problemach, to największym wydaje mi się brak choćby jednego dobrego młodzieżowca. Co ty na to?
Janiszewski: Po odejściu Daniela Kaczmarka formacja juniorska jest słabsza, więc tutaj wracamy do tego, że jest nadzieja na błysk i jakiś przełom, przede wszystkim Igora Kopcia-Sobczyńskiego. Ma on za sobą niemal trzy pełne sezony na poziomie Ekstraligi, a wyniki nadal nie powalają na kolana. Rzadko potrafił czymś zaskoczyć. W tym roku pierwszego seniora pokonał bodajże dopiero w XIII kolejce we Wrocławiu.

Janiszewski: Liczę natomiast na małą niespodziankę in plus w przypadku Maksymiliana Bogdanowicza. Widziałem go w kilku meczach w barwach Startu i pokazywał się momentami z naprawdę dobrej strony. Widać, że nabrał pewności, nie boi się ostrzej zawalczyć, ale pamiętajmy, że w Ekstralidze karuzela kręci się szybciej. Szkoda też, że czeka go już ostatni rok jako juniora. Kaczmarek, choć przychodził do Torunia jako młodzieżowy mistrz Polski i jeden z leszczyńskich podopiecznych Romana Jankowskiego, miał jednak dwa sezony na pokazanie tego, co potrafi. Maks ma tylko jedną szansę.

Ostafiński: Zasadniczo szału nie ma. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że nie wyciągnięto wniosków z sezonu 2018. Montując piątkę seniorów z mocnym rezerwowym Jackiem Holderem, przynajmniej teoretycznie, odtworzono sytuację z tego roku. Zawodnicy znowu będą jeździli z nożem na gardle. Znowu też mogą być kłótnie i pretensje do menedżera, że nie dał kolejnej szansy po słabym biegu, tylko postawił na młodego Holdera.
Janiszewski: A w Jacka Holdera menadżer Get Well wierzy jak mało kto. Z jednej strony to dobrze, bo mało która drużyna może liczyć na taką ósemkę, a w tym roku Australijczyk w kilku meczach spłacał kredyt zaufania i potrafił dobrze punktować.

Janiszewski: Z drugiej strony to oczywiste, że taka sytuacja może doprowadzić do tarć, dlatego większość klubów nie paliła się, by za wszelką cenę mocno obsadzać pozycję rezerwowego. Koncepcję zmieniono, chociażby we Wrocławiu, czy Grudziądzu. W Toruniu najwyraźniej liczą, że tym razem taki manewr wypali. Nie wiem, być może nie mają tam pełnego przekonania do dwóch, trzech nazwisk.
Ostafiński: Chyba że tak. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli któryś z zawodników będzie dołował, to za nic w świecie nie będzie chciał robić za kevlar. Sparta z Dróżdżem miała wszystko ustalone, miała być jego zgoda na występ polegający na machaniu ręką na prezentacji. Tymczasem wyszły z tego kwasy. Jeśli w Get Well starszy Holder, Holta czy Kościuch będą jeździli słabo, to i tak nie będą zadowoleni z faktu, że zmienia ich Jack.

Ostafiński: Jak będą wyniki, to ok. Jeśli ich nie będzie, to wolałbym nie być w skórze Jacka Frątczaka.
Janiszewski: W dwóch artykułach pisałem, że ten skład, jaki obecnie jest w Get Well, w głównej mierze został ustalony przed rokiem, więc w zasadzie Jacek Frątczak ma to, czego chciał. Piję do tego, że teraz na rynku szaleństw nie było, stawia się przede wszystkim na stabilizację, więc o kolejną rewolucję w Toruniu byłoby trudno. Efekt jest taki, że dziś pozostanie starszego Holdera, czy Holty było niejako wymuszone. Obaj są największymi zagadkami, ale czy takimi nie byli już rok temu? Twierdzę, że byli. Stąd moje obawy o wynik zespołu.

Janiszewski: Wracając do tego, o czym mówiłeś wcześniej. Wiemy, że Holcie czy Holderowi ewentualne spoglądanie na kolegów z parku maszyn, wybitnie może się nie spodobać. To niełatwe charaktery, zawodnicy mający świadomość tego, co potrafią i co mają w bagażu doświadczeń. Kościuch natomiast wiedział, gdzie przychodzi i jaki plan na zespół ma Frątczak. Zgodzisz się jednak ze mną, że Norbert to wojownik, który nie ma nic do stracenia. Nadszedł ostatni moment, żeby dobrze posmakował Ekstraligi. Myślę, że to jak to zostanie wszystko poukładane w Get Well, stanowi jedną z większych ciekawostek dotyczących nowego sezonu.
Ostafiński: Prowadzenie tej drużyny w trakcie meczu będzie na pewno nie lada wyzwaniem. Frątczak będzie cały czas siedział na wulkanie. W tym roku słabo radził sobie, pracując w stresie. Z czasem się pozbierał, ale wtedy kiedy dopadł go kryzys, zespół stracił kilka ważnych punktów.

Ostafiński: Według mnie Get Well będzie słabszy niż w tym roku, bo stare problemy zostają, a nie ma dobrego juniora. Twoje zdanie?
Janiszewski: Przede wszystkim przespano pierwszą część sezonu, w której Get Well mocno oddalił się od czołówki, przez co potem musiał gonić. W zasadzie większość składu miała jakieś problemy, czy to ze zdrowiem, czy z ogólną dyspozycją. Doceniam, jak odrabiano potem straty i zdobywano kolejne bonusy, ale wszystko jest czegoś przyczyną. Tutaj był nią słaby początek, m.in. lanie w Tarnowie, które przede wszystkim zaważyło na końcowym wyniku. Trzeba więc wyciągnąć wnioski, bo liga znowu ucieknie. Ogólnie rzecz biorąc, awans do play-off będzie dla mnie niespodzianką. Na papierze skład jest słabszy niż ostatnio, m.in. przez brak uznanego młodzieżowca. Pocieszam się, że czasem papier nie ma nic do rzeczy. Obawy mam jednak duże i znaczna część kibiców chyba też. To będzie kolejny bardzo trudny rok dla toruńskiego żużla. Oby tylko nie za trudny, bo nie chciałbym powrotu demonów z 2017 roku.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: