Adam Pawliczek (trener RKM-u ROW): Uważam, że teren na Łotwie był po prostu zbyt trudny dla nas, tak samo jak będzie trudnym dla każdej przyjezdnej drużyny. Spodziewałem się mniejszej porażki, nie tak dużej. Szczególnie mi szkoda biegu czwartego, z którego został wykluczony Sławomir Pyszny i zamiast 5:1 otrzymaliśmy 1:5. Ten bieg popsuł nam cały szyki. Jestem zawiedziony, że nasi zawodnicy nie pokazali zębów, jestem zawiedziony tym jak pojechał Mariusz Węgrzyk. Denis Gizatullin był lepszy w naszym składzie, robił wszystko co mógł, ale po prostu zabrakło mu sił, żeby wystartować w 15 biegu. Andriej Karpov też dzisiaj zaskoczył pozytywnie. Ale w sumie mam mieszane uczucia, bo Marcin Rempała jest jedynym Polakiem, który zaliczył w tym spotkaniu zwycięstwo biegowe. W wyniku takiej jazdy naszych żużlowców zastosowanie zastępstwa zawodnika nie dałoby żadnych efektów. Mamy zawodników, w tym młodych, muszą mieć dużo jazdy, ale dzisiaj pojechali tak jak było widać. W rewanżu będzie ciężko, ale musimy powalczyć o bonus.
Denis Gizatullin (RKM ROW): Trochę nie wyszło mi w dwóch pierwszych biegach. Chociaż znam ten tor, potrzebowałem trochę czasu, żeby dostosować się do niego. Mój upadek w biegu czwartym był wyłącznie moją pomyłką, wynikającą z niedostosowania motocykla do toru. Dalej poszło mi lepiej, ale pod koniec zawodów wyraźnie zabrakło mi sił. Nic nie robiłem przez ostatni tydzień, po zawodach w Bałakowie przyleciałem do Polski, a teraz odbyłem podróż na Łotwę. Żadnych treningów nie miałem. Kiedy przejechałem trzy dość ciężkie biegi z liderami Lokomotivu, w tym także jako joker, to już po prostu brakowało mi sił, żeby trzymać kierownicę. Wg zdobyczy punktowej byłem najlepszy w swojej drużynie, ale chciałoby się zdobyć więcej punktów.
Andriej Karpov (RKM ROW): Jestem umiarkowanie zadowolony ze swojego dzisiejszego występu, ale przede wszystkim z tego, że udało mi się odczarować ten tor. Miałem tutaj kilka lat temu nieprzyjemny upadek i cały ten czas coś mnie trzymało, hamowało podczas występów w Daugavpils. Ale dzisiaj przełamałem to w sobie. Może stałem się doroślejszy? Teraz mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej i zdołam wejść do podstawowego składu drużyny. Bardzo pilnie przygotowywałem się do tego meczu, ale końcowym wynikiem jestem zawiedziony.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu): Oczekiwaliśmy, że zespół RKM-u będzie nieustępliwym, niewygodnym rywalem, biorąc pod uwagę wyniki ich meczów wyjazdowych. Dlatego myślę, że nasza drużyna może być zadowolona z wyniku. Zobaczymy po wyjeździe do Rybnika czy nam wystarczy tej przewagi. Mieliśmy niedużą wpadkę w drugiej połowie meczu, bo kardynalnie zmienił się stan toru. Było bardzo sucho, dużo kurzu i sędzia podjął decyzję, żeby bardzo obficie polać tor. Po tym zaczęły tworzyć się na torze dziury. No i nie wiem, może chłopcy zaczęli oszczędzać siebie, może obawiano się kontaktu z mokrym i brudnym torem? Ale przewaga punktowa zmalała. Jak zwykle mogę wyróżnić Grigorija Lagute oraz Maksima Bogdanowa. Trochę gorzej niż w poprzednim meczu, ale i tak nieźle zaprezentował się Roman Povazhny. W porządku też był Artiom Laguta, ale na razie brakuje mu kondycji fizycznej. No i nie jest dobrze, że ciągle jesteśmy pod presją wyniku, w każdym meczu musimy pamiętać o bonusie, a z tego powodu niedużo biegów otrzymują Wiaczesław Gieruckis i Leonid Paura.
Roman Povazhny (Lokomotiv): Dobry mecz dla drużyny, ale bardzo ciężki dla mnie. Brakowało mi dzisiaj sił. Trochę zaskoczył mnie tor, bo był inny niż tydzień temu, a do tego zachowałem się jak junior, kiedy przyjechałem tutaj z takimi ustawieniami motocykli jak tydzień temu. Po obfitym polaniu toru, jego stan zmienił się jeszcze raz. Ale cieszę się przede wszystkim ze zwycięstwa drużyny oraz mam nadzieję nie tylko na bonus w Rybniku, ale także wygraną (śmiech - dop. red.).
Grigorij Laguta (Lokomotiv): Jestem zadowolony z wyniku meczu oraz prawie zadowolony z własnej zdobyczy punktowej. Były dzisiaj niespodzianki z torem i właśnie dlatego nie dowiozłem dwóch punktów w siódmym biegu. Tam gdzie tydzień temu było przyczepnie stało się ślisko i odwrotnie. A Denis Gizatullin dobrze zna geometrię naszego toru i bardzo skutecznie blokował moje ataki. Nigdzie nie mogłem znaleźć ścieżki, żeby rozpędzić się. Po tym biegu zmieniłem motocykl i poszło mi lepiej.
Wiaczesław Gieruckis (Lokomotiv): Może brakuje mi trochę zimnej krwi, ale tak to już jest. Mogłem spokojnie dowieźć punkt w drugim swoim biegu po bardzo dobrym pierwszym, ale zachciało się dwóch punktów i wylądowałem pod bandą. Już prawie nic mi nie dokucza po kontuzji, ten upadek był też bez konsekwencji. Wiem, że muszę popracować nad sobą, stać się mniej nerwowym, ale walczyć na torze będę zawsze.