Do fatalnej kraksy z udziałem Runego Holty doszło pod koniec lipca, w meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - Get Well Toruń (49:41). Norweg z polskim paszportem doznał wówczas skomplikowanego złamania prawej nogi, w efekcie czego przedwcześnie zakończył miniony sezon. 45-latek nadal przechodzi rehabilitację po kontuzji, jednocześnie przygotowując się do przyszłorocznych rozgrywek.
- Mam to szczęście, że w Andorze, gdzie mieszkam, mam wokół siebie fachowców, którzy wiedzą, co robić. Stworzyli dla mnie harmonogram zajęć, którego przestrzegam. Każdego dnia spędzam wiele czasu na treningach i rehabilitacji. Widzę, że to wszystko zaczyna przynosić odpowiednie efekty - mówi Holta w rozmowie z "Nowościami".
W Toruniu o zdrowie byłego uczestnika cyklu Grand Prix mogą być spokojni. Holta zapewnia, że w kwietniu, gdy wystartują nowe rozgrywki PGE Ekstraligi, będzie jak nowy. - Do nowych rozgrywek będę przygotowany w stu procentach. Ogólnie jestem w dobrej kondycji. Urazy muszą być jednak w pełni doleczone. Kolejne badania wykazują, że jest u mnie widoczny stały postęp w leczeniu. Proces rehabilitacji przebiega bardzo dobrze, więc jestem optymistą - podkreśla.
Po karambolu z udziałem Holty niektórzy zastanawiali się, czy dla doświadczonego zawodnika tak poważny poważny uraz nie będzie oznaczał końca kariery. Szybko stało się jednak jasne, że Norweg z polskim paszportem ani myśli odwiesić swój kevlar na wieszak. - Nie brałem pod uwagę takiej możliwości. Byłem w pełni skupiony tylko i wyłączenie na powrocie na tor żużlowy. Już wcześniej miewałem w mojej karierze poważne kontuzje. Zawsze po nich wracałem i teraz jest tak samo - zaznacza Holta.
W minionym sezonie 45-latek wystartował w 11 meczach ligowych Get Well Toruń, w których zdobywał średnio 1,674 punktu na wyścig.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji