Dla Vaculika mniej znaczy więcej. Falubaz ma go praktycznie na wyłączność

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Vaculik przed Bartoszem Zmarzlikiem
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Vaculik przed Bartoszem Zmarzlikiem

Martin Vaculik nie pójdzie drogą m.in. Jasona Doyle'a, który ściga się trzech ligach i Grand Prix. Dla Słowaka mniej znaczy więcej. Z takiego rozwiązania Falubaz Zielona Góra może się tylko cieszyć, bo będzie miał gwiazdę praktycznie na wyłączność.

Są żużlowcy, którzy najchętniej nie schodziliby z motocykla i jeździliby każdego dnia, utrzymując rytm startowy. Przykład: rywalizujący w Polsce, Anglii, Szwecji, GP i dodatkowych turniejach Jason Doyle czy Niels Kristian Iversen. Tymczasem Martin Vaculik wychodzi z zupełnie innego założenia, twierdząc, że mniej znaczy więcej. Co to oznacza? Ano to, że w przyszłym sezonie Słowaka będziemy oglądali tylko w polskiej PGE Ekstralidze i Grand Prix.

Vaculik wierzy, że mniejsze natężenie startów pozwoli mu w zbudowaniu zdecydowanie wyższej formy niż przy napiętym kalendarzu. - Chcę maksymalnie skupić się na Grand Prix i lidze polskiej. Po wielu latach doświadczeń czuję, że nie potrzebuję startować w trzech lub czterech zawodach tygodniowo. Zupełnie wystarczą mi dwa spotkania, w których będę mógł dać z siebie 100 proc. - tłumaczy słowacki żużlowiec w rozmowie ze speedwaygp.com.

Zmniejszenie liczby startów nie będzie oznaczało, że Vaculik w wolnych dniach będzie leżał i odpoczywał. Wręcz przeciwnie. 28-latek ma zupełnie inny plan. - Będę mógł poświęcić więcej czasu na treningi w siłowni, spędzenie czasu z rodziną, dobrze się wyspać. Dzięki temu będę maksymalnie przygotowany na ważne wyścigi. Wierzę, że to pomoże mi w osiągnięciu celu na przyszły sezon - podkreśla.

- Doyle i Iversen to inni ludzie, inni zawodnicy. Każdy z nas jest inny. Jasonowi taki tryb czterech zawodów w tygodniu może bardzo odpowiadać, ale niektórzy zawodnicy po prostu tego nie lubią. Niech jednak każdy robi to, co uważa za słuszne. W moim przypadku mniej znaczy więcej - zaznacza Słowak.

Okazją do rozjeżdżenia dla Vaculika będzie liga czeska. U naszych południowo-zachodnich sąsiadów 28-letni zawodnik będzie mógł wystąpić w ośmiu spotkaniach, traktując je iście treningowo. Nie jest bowiem tajemnicą, że tamtejsze rozgrywki nie stoją na najwyższym poziomie, a presja wyniku u Czechów praktycznie nie istnieje.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Komentarze (37)
avatar
buum DMP2016
11.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mam nadzieje, że szybko zapłaczę :D Słowacka ciota pasuje do zielonogórskiej drużyny :) 
avatar
buum DMP2016
11.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Hahaha spokojnie :) Zaraz w sezonie wpłynie oferta bo ktoś załapie konktuzjie i złotówa poleci do Szwecji i Anglii!!! Dobrze , że tej kanalii nie ma u nas !!! 
avatar
Waderski
10.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To ciekawe czy mu wystarczy 25 zawodów w sezonie jak kiedyś robił po 80....? Oczywiście pomijajam ligę czeską i ewentualne kontuzje. Niech lepiej się wykaże formą, bo w Zielonce go zjedzą 
avatar
yes
10.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Będzie tylko w lidze polskiej i GP...
liga czeska to jednak liga 
avatar
LA
10.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie chce byc zlym prorokiem. Bo kazdemu klubowi dobrze zycze. Wykiwal Gorzow, Torun, zeby tak nie zrobil z Zielona. I ten usmiech. Oby nie byl drugim Hancock'iem. Vaculik sie bardzo zmienil. To Czytaj całość