- Przed sezonem chyba nikt tego nie oczekiwał. Jak się trzeźwo popatrzyło na sytuację, na zmiany kadrowe u innych, to trudno było liczyć na komplet zwycięstw. Ale okazało się, że bardzo dobrze jeździ Adrian Miedziński, a Chris Holder poradził sobie z przejściem z juniorów do seniorów. Były obawy o tego drugiego, lecz przecież wcześniej w Szwecji i Anglii wystawiano go na trudne wyścigi i dawał sobie radę - powiedział Gajewski w rozmowie z "Nowościami".
Menadżer Aniołów twierdzi, że wyniki osiągane przez jego zespół to zasługa wyrównanego składu, w którym nie ma wyraźnego lidera: - Czwórka seniorów jedzie równo i z tego się biorą sukcesy. Postawienie na jednego, czy dwóch liderów, jest ryzykowne. Dlatego nie szukajmy na siłę liderów. Są mecze, w których ktoś ma słabszy dzień, a zastępują go koledzy.
W żużlowym światku słychać głosy, że liczne zwycięstwa Unibaksu to pochodna nowego toru, który jest nieznany pozostałym drużynom elity. Gajewski nie do końca zgadza się jednak z tą opinią: - Czasami słyszę opinie, że prowadzimy w tabeli, bo mamy atut własnego toru. To połowiczna prawda. W końcu trzy razy zwyciężyliśmy na wyjeździe. Wygraliśmy w Gdańsku, to mówiono, że to beniaminek, itp. A ten sam Lotos potrafił triumfować z Unią Leszno, ma już siedem punktów. To samo z Polonią Bydgoszcz. Zwyciężyła u siebie Falubaz, urwała punkt Unii, w rewanżu w Lesznie gospodarze musieli się sporo napocić, by wygrać. We Wrocławiu przegrał też np. Falubaz.