Dzisiaj możemy spokojnie iść spać - wypowiedzi po meczu Start Gniezno - PSŻ Milion Team Poznań

Start Gniezno rozgromił w niedzielnym spotkaniu drużynę PSŻ Milion Team Poznań. Dla gnieźnian było to bardzo ważne zwycięstwo po ostatniej porażce i stracie punktu bonusowego w Rzeszowie. Tym samym Startowcy znaleźli się na trzecim miejscu w tabeli. Co do powiedzenia mieli po tym spotkaniu główni aktorzy tego widowiska?

Mateusz Szczepaniak (PSŻ Poznań): Brak mi słów na temat mojego występu. Nie mogłem się "skleić" jeśli chodzi o dopasowanie mojego motocykla do nawierzchni toru. W moim drugi biegu może nie było aż tak źle, ale na niewiele to się zdało. Zdobyłem jeden punkt z bonusem, ponieważ na ostatnim łuku puściłem Zbyszka Sucheckiego przed siebie, który jechał jako "Joker". Kombinowałem z przełożeniami chyba na wszystkie możliwe sposoby, ale niewiele to pomogło. Wiedziałem, że w Gnieźnie jest bardzo twardo, ale nie spodziewałem się aż takiego "betonu". Trenowaliśmy na twardych torach, ale na takim dawno nie jeździłem. Nie miałem możliwości zrobić czegoś więcej na takiej nawierzchni.

Rafał Trojanowski (PSŻ Poznań): Mój występ dzisiaj był bardzo pechowy. Pierwszy bieg i od razu wykluczenie po upadku w pierwszym łuku. Na następny wyścig musiałem zmienić motocykl, który właściwie nie spisywał się dobrze. Efektem tego była decyzją trenera o wycofaniu mnie z dalszych biegów. Wystartowałem dopiero w trzynastym wyścigu, po małych korektach w silniku było trochę lepiej, ale to nie wystarczył żeby wygrać start. Na tym torze właściwie nic innego się nie liczy, moment startowy był kluczem do wygrywania. Cała Polska wie o tym, że w Gnieźnie jest "beton". Takich torów właściwie nie można gdzie indziej przygotować i zawodnikom przyjezdnym jest bardzo ciężko dopasować się do takiej nawierzchni. Nie wiadomo w którą stronę iść z przełożeniami, a w meczu po jednym czy dwóch nieudanych biegach wiadomo, że dalej już się nie jedzie i jest to duży problem.

Adam Kajoch (PSŻ Poznań): Mój dzisiejszy występ nie był najlepszy. Na taką nawierzchnie trzeba mieć naprawdę spasowany motor. Na gnieźnieńskim, technicznym torze liczy się głównie start i w trakcie biegów trzeba być bardzo skoncentrowanym żeby nie popełnić błędu na trasie. Takie pomyłki zazwyczaj kończą się stratą pozycji.

Krystian Klecha (PSŻ Poznań): Na pewno patrząc na dzisiejszy wynik wiem, że jeszcze przede mną dużo pracy do dobrej jazdy na takim torze. Brakowało przede wszystkim startów i dobrego wejścia w pierwszego łuku. Kiedy obserwowałem zawody i biegi, w których nie jechałem widziałem, że gospodarze zaraz po dobrym wyjściu spod taśmy ustawiali się na pierwszych dwóch pozycjach. Ciężko było o jakiekolwiek mijanki i walkę na tym torze. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania w Gnieźnie, ale myślę, że nie do tego stopnia, żeby przegrać w takim stosunku. Myśleliśmy, że ta przegrana nie będzie w tak dużej skali. Chcieliśmy powalczyć i wrócić przynajmniej z bonusem, ale niestety nie udało się.

Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Oceną występu moich podopiecznych jest dzisiejszy wynik. Wszyscy pojechali na maksimum swoich możliwości i zrobili to co tylko można było zrobić. Zawodnicy podeszli do tego mecz bardzo zdeterminowani i to było widoczne na torze. Skupienie pod taśmą, wygranie startu, dobry dojazd i dobrze rozegrany pierwszy łuk, a później utrzymanie wywalczonej pozycji do samej mety. Po prostu chciałem, aby przyjeżdżali przed swoimi przeciwnikami i to był klucz do sukcesu.

Peter Ljung (Start Gniezno): Zawody uważam za dobre. Jechałem na tych samych silnikach co w meczu z Rzeszowem. Wprowadziliśmy tylko drobne korekty w ustawieniach, ponieważ dzisiaj było trochę cieplej niż w poprzednim meczu. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, wiem co robić aby wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Teraz czeka nas spotkanie z Daugavpils. Szczerze przyznam, że nigdy wcześniej nie jechałem na tym torze.

Piotr Paluch (Start Gniezno): Takie jest moje zadanie, jestem "doparowym" jeśli przyjeżdżam za Krzychem na 5:1 to jest to, czego trener oczekuje. Spotkanie było bardzo interesujące, publiczność dopisała, od początku mieliśmy przewagę. Koledzy z Poznania nie mogli się dopasować, byli kompletnie zagubieni, nie tylko oni, bo każdy kto tu przyjeżdża ma podobne problemy. Na takim torze wygrywamy, mamy problem z wyjazdami, ale na wyjazdach jak nie będzie wychodzić, to trzeba się starać, aby wysoko wygrywać u siebie. Drużyna pojechała z zębem, zaciętością, w zespół wstąpił dobry duch w postaci trenera Leona Kujawskiego.

Krzysztof Słaboń (Start Gniezno): Można powiedzieć, że mój występ był chyba dobry (śmiech). Bardzo dużo dał mi wczorajszy trening. Bardzo dużo jeździłem, spędziłem kilka godzin na dopasowaniu się do nawierzchni i efekt był widoczny. W tym sporcie bardzo ważne jest to, żeby wiedzieć kiedy należy zrobić serwis swoich silników. Czasami można to przeoczyć i skutki są takie, że nie jest tak, jakby się chciało. Natychmiast odbija się to na dorobku punktowym i nie ma ich tyle, ile powinno być. Cieszę się bardzo, że wygraliśmy ten mecz i dzisiaj możemy spokojnie iść spać.

Kacper Gomólski (Start Gniezno): Dzisiejszy mój występ był przełomowy. Wreszcie pojechałem tak jak chciałem, siedem punktów z bonusem to jak na juniora przyzwoity wynik. Szkoda tego szóstego wyścigu, w którym przyjechałem na ostatniej pozycji. Pogubiliśmy się trochę w przełożeniach i popełniliśmy mały błąd. Na następny bieg ustawiliśmy takie przełożenia jakie były od początku zawodów i było już lepiej. Na pewno nie spodziewałem się takiego wyniku w tym meczu. Myślałem, że spotkanie będzie wyrównane, ponieważ drużyna z Poznania swoje ostatnie dwa spotkania z Rybnikiem wygrała. Na całe szczęście dzisiaj to my byliśmy lepsi, wygraliśmy mecz razem z bonusem i z tego się bardzo cieszę, bo to było najważniejsze.

Filip Sitera (Start Gniezno): Mogę być zadowolony, tylko w jednym wyścigu straciłem punkty. Wygrałem w nim start i niepotrzebnie pojechałem szerzej, bo widziałem jadącego tam rywala, nie przymknąłem krawężnika i dlatego straciłem pozycję. Myślę, że dzisiaj było już może nie idealnie, ale lepiej, na pewno stać mnie na jeszcze więcej.

Wypowiedzi zebrali Łukasz Kaczmarek i Szymon Kaczmarek.

Komentarze (0)