Wystarczy rzut oka na statystyki PGE Ekstraligi, by dojść do wniosku, że Emil Sajfutdinow i Tai Woffinden to zdecydowani liderzy swoich ekip. Rosjanin w tej chwili jest trzecim najskuteczniejszym żużlowcem w lidze. Brytyjczyk po ostatnich problemach z formą spadł w statystykach na piąte miejsce.
Nadchodzący weekend bez wątpienia będzie jednak należeć do Sajfutdinowa i Woffindena. Rosjanin w sobotę spróbuje zaatakować Bartosza Zmarzlika w Grand Prix Wielkiej Brytanii, bo ciągle ma spore szanse na upragniony tytuł mistrzowski. Za to Brytyjczyk nie ma już szans na obronę mistrzostwa, ale ewentualna wygrana przed własną publicznością bez wątpienia osłodziłaby mu trudy sezonu.
Czytaj także: Finał w Lesznie będzie wielkim świętem żużla
Zaraz po sobotnim turnieju Sajfutdinow i Woffinden ruszą w podróż do Polski, bo w niedzielę czekać ich będzie finał PGE Ekstralig. W lepszej sytuacji jest Rosjanin, bo jego Fogo Unia Leszno wygrała pierwszy mecz z Betard Spartą Wrocław 47:43. Co ważniejsze, żużlowiec ze Wschodu we Wrocławiu zrobił swoje i zdobył 13 punktów. Kompletnie zawiódł za to Woffinden, który wywalczył 5 "oczek" i 2 bonusy.
ZOBACZ WIDEO Vaculik zdradza jak wyglądała męska rozmowa Pedersena z Jensenem
- W finale każdy punkt się liczy - powiedział nam Sajfutdinow, który w pierwszym spotkaniu finałowym we Wrocławiu nie uznawał pozycji straconych. Nawet w ostatnim biegu szalał na dystansie, by wyprzedzić wrocławian.
- Czułem się szybki i wiedziałem, że mogę wyprzedzić Fricke na dystansie. Dla mnie to było ważne, abyśmy wygrali 5:1, a nie 4:2. To zawsze dodatkowy punkt zaliczki. Ona nie jest duża. Cztery punkty przed rewanżem to jest mało. W Lesznie pojedziemy jednak o realizację swojego celu. My chcemy złota po raz trzeci z rzędu - wyjaśnił Sajfutdinow.
Czytaj także: PGG ROW po awansie musi ruszyć na transferowe łowy
Złota, ale pierwszego z Betard Spartą chce też Woffinden. Brytyjczyk był głównym przegranym pierwszego finału, że aż musiał przepraszać wrocławską publicznością. Bo to jego punktów zabrakło do zwycięstwa. W niedzielę może jednak sprawić, że fani zapomną o jego wpadce. Wystarczy, że pojedzie tak jak w kwietniu w rundzie zasadniczej, gdy zdobył 17 punktów. Wtedy jedynym żużlowcem, który go pokonał był… Sajfutdinow.
Tyle że w niedzielę nawet 17 punktów Woffindena nic nie da, jeśli na wysokości zadania nie staną też jego koledzy z Betard Sparty.