- To co się działo ze mną w meczu z Unią określiłbym jako masakrę. Jechałem sześć biegów i w każdym próbowałem innych przełożeń. Od pierwszego do ostatniego wyścigu nie mogłem się dopasować do leszczyńskiego toru. Na początku miałem problemy z wychodzeniem ze startu, później kiedy poprawiłem ten element zupełnie nie radziłem sobie na trasie. Tor był naprawdę fajny, nadawał się do walki. Dziwne rzeczy działy się jednak z moimi motorami. Czuje się przygnębiony tym, że nie udało nam się zdobyć choćby punktu bonusowego. Na pewno zabrakło do sukcesu moich punktów. Z moim zdrowiem nie jest jeszcze idealnie. Jeszcze dwa dni przed meczem w Lesznie odczuwałem dolegliwości związane ze wstrząśnieniem mózgu - mówi Martin Vaculik.
Już za kilka dni na stadionie Alfreda Smoczyka Unia Leszno podejmie lidera rozgrywek - Unibax Toruń. Martin Vaculik zapytany kto jego zdaniem ma większe szanse na zwycięstwo w tym meczu odpowiedział krótko i z przekonaniem - Wygra Toruń.