Żużel. Opcja leszczyńska w Falubazie definitywnie wycięta. Skórnicki usłyszał, że działa innym na nerwy

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Adam Skórnicki, Michael Jepsen Jensen.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Adam Skórnicki, Michael Jepsen Jensen.

Adam Skórnicki miał z Falubazem umowę ważną do końca 2019 roku. Jeszcze kilka dni temu sondował możliwość pozyskania do klubu Vaclava Milika. We wtorek usłyszał, że robi za dużo zamieszania, więc musi odejść.

Adam Skórnicki nie jest już trenerem Stelmet Falubazu Zielona Góra, czytamy w oficjalnym komunikacie na stronie klubu. Żadnego wyjaśnienia takiej decyzji nie ma. Z naszych informacji wynika, że Skórnicki od kilku dni próbował skontaktować się z prezesem. Dlaczego? Zawodnicy i zaprzyjaźnione osoby dzwoniły do niego, by powiedzieć mu, że jeden z pracowników klubu kopie pod nim dołki. Miało chodzić o kierownika drużyny Tomasza Walczaka.

Próbowaliśmy kontaktować się ze Skórnickim, ale i też z prezesem Wojciechem Domagałą, by potwierdzić nasze doniesienia. Pierwszy przyznał, że nie chce mu się gadać o Falubazie, drugi nie odpowiedział na nasze pytanie, czy to pan Walczak stoi za dymisją Skórnickiego. Nie jest jednak tajemnicą, że Walczak i Skórnicki nie darzyli się wielką sympatią. W trakcie jednego ze spotkań Walczak potrafił publicznie zrugać trenera.

Czytaj także: Skórnicki musiał odejść. Krzystyniak chce trenera z Zielonej Góry

Skórnicki w rozmowach z zaufanymi osobami nie raz mówił, że Walczak robi "krecią robotę", że Marek Cieślak go przed nim uprzedzał. Dalszą współpracę z klubem chciał uzależnić od rozstania z kierownikiem. Być może ten się o tym dowiedział i uprzedził jego ruch. Po ostatniej platformie komunikacyjnej PGE Ekstraligi jeden z prezesów powiedział nam, że prezes Falubazu przyszedł na spotkanie z panem Walczakiem. Wszystko wskazywało na to, że jest on jego bliskim doradcą. Jakby nie spojrzeć kierownik miał dostęp do ucha prezesa, Skórnicki był tego atutu pozbawiony.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Iga Baumgart-Witan o końcu kariery: Nie mówię sobie "stop"

W chwili rozwiązania umowy Skórnicki miał usłyszeć, że sezon się skończył, a on robi zbyt wiele zamieszania, że przez niego robi się nerwowa atmosfera. Problem w tym, że Skórnicki, poza chęcią pozbycia się pana Walczaka, nie miał żadnych innych pomysłów. Bo przecież nie mogło chodzić o tematy kadrowe.

Kilka dni temu rozmawiał z Vaclavem Milikiem. Myślał, żeby go wymienić za Antonio Lindbaecka. Szwed przed ustnym ustaleniem warunków umowy na sezon 2020 zapowiedział, że nie pojedzie w Grand Prix. Potem wziął jednak stałą dziką kartę, a Skórnicki nie chciał mieć w kadrze trzech żużlowców z cyklu. Trudno jednak akcję z Milikiem traktować w kategoriach zamieszania. Zresztą ostatecznie nic z tego nie wyszło, a temat upadł.

Czytaj także: Te transfery wstrząsnęły kibicami żużla. Miliony i złamane obietnice

Pół żartem, pół serio można dodać, że Falubaz w końcu wygrał z Lesznem. W krótkim okresie klub pozbył się dwóch osób kojarzonych z tym miastem. Najpierw prezesa Adama Golińskiego, teraz Skórnickiego.

A jeśli chodzi o następcę Skórnickiego, to padają przeróżne nazwiska, m.in. Piotr Żyto czy Jacek Frątczak (żaden z nich nie potwierdza, że dostał ofertę). Może być jednak i tak, że menedżerem będzie Walczak, a trenerem Aleksander Janas. Na to drugie stanowisko szykowany był Tomasz Szymankiewicz, ale jak dotąd nie zdobył uprawnień.

Źródło artykułu: