Nie wiem co się stało - wypowiedzi po meczu Unia Leszno - Unibax Toruń

Unia Leszno pokonała w niedzielny wieczór Unibax Toruń 62:28. Przed rozpoczęciem zawodów chyba nikt takiego rezultatu się nie spodziewał, tym więc większa była radość zawodników Byków po tej jakże ważnej wygranej. Przyjezdni nie mogli uwierzyć po spotkaniu w to, co się stało. Niestety, część z nich udowodniła, że nie potrafi przegrywać, odmawiając udzielenia wypowiedzi dziennikarzom.

Jurica Pavlic (Unia Leszno):

Na początku sezonu mówiłem, że musimy pokazać, kto to jest Unia Leszno. Myślę, że dziś to pokazaliśmy. Do play-offów jest jeszcze długa droga, myślę, że poradzimy sobie dobrze. Na pewno będzie bardzo ciężko, ale wszyscy wróciliśmy do formy. Dzisiaj każdy dobrze jechał. Cieszymy się z tego i mamy nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu. Dobrze, że zrezygnowałem z ligi angielskiej, dzięki temu mam więcej czasu choćby na starty w lidze polskiej, które są dla mnie ważne.

Czesław Czernicki (Unia Leszno):

Spotkaliśmy się przed dwoma tygodniami z zawodnikami i szczerze porozmawialiśmy. Powiedzieliśmy sobie, że kluczem do sukcesu jest taka współpraca, jaka miała miejsce w 2007 roku. Wtedy miałem zawodników na treningu w piątek i sobotę. Teraz na piątkowym i sobotnim treningu zastosowaliśmy różne konfiguracje, wychodzę z założenia, że nie można ciągle jeździć na tym samym torze, muszą być one różne. To zmusza automatycznie zawodników do myślenia i pomaga w momencie, gdy zmieniają się warunki torowe. Jurica był w zeszłym tygodniu w Lesznie, nie wystąpił w meczu, pojechał tylko w treningu. Przyjął to z godnością, dziękuję mu za to, jest to profesjonalne podejście. Wtedy pojechali: Przemek Pawlicki ze Sławkiem Musielakiem. Dzisiaj chciałem ustawić jazdę moich zawodników praktycznie na maksa. Mając na uwadze to, jak wybitnym zespołem jest zespół z Torunia, zwycięstwo takie cieszy, ale jest to dopiero preludium tej całej zabawy. Chciałbym, aby moi zawodnicy zachowali podobną dyspozycję także w kolejnych meczach, bo nie będą one łatwiejsze, a drabinka trudności będzie wzrastać. Jestem wdzięczny moim zawodnikom za to, że przyjęliśmy taką zasadę współpracy, jaką wykonywaliśmy w poprzednich latach. Jest to klucz do sukcesu, bo gdy będzie ciężej pracować, to będziemy wiedzieć wszystko o wszystkim i autentycznie nic nas nie zaskoczy. Chylę czoła przed rywalami, bo jest to znakomity zespół, dla nas na pewno satysfakcją jest ta dzisiejsza wygrana.

Adam Shields (Unia Leszno):

Przed meczem zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to ciężki pojedynek. Wierzyliśmy jednak, że wygramy i wywalczymy bonusa. Myślę, że nikt nie oczekiwał tak okazałych rozmiarów zwycięstwa. To był mój najlepszy mecz odjechany dotychczas w Lesznie. Mój wynik punktowy jest bardzo dobry, co bardzo cieszy w kontekście klasy przeciwnika. To spotkanie pokazało, że jesteśmy nie bez szans w walce o tytuł Mistrza Polski w tym roku.

Zenon Kasprzak (ojciec Krzysztofa Kasprzaka):

To były bardzo trudne zawody, ale dla nas świetne. Przez kilka ligowych kolejek nie szło nam tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Potrzebowaliśmy odrobiny spokoju, żeby to wszystko poukładać. Wydaje mi się, że teraz złapaliśmy wiatr w żagle. Dużo pracowaliśmy ostatnio przy sprzęcie, zaplecze Krzysztofa wzbogaciło się o trzy nowe silniki. Wszystko to z myślą o lidze i o Drużynowym Pucharze Świata. Sporo inwestujemy, szukamy i mam wrażenie, że trafiliśmy w to, w co trzeba było trafić.

Sławomir Kryjom (dyrektor sportowy Unii Leszno):

Już podczas meczu z Gdańskiem widać było, że wracamy na właściwe tory. Dzisiaj nastąpiła eksplozja formy wszystkich naszych zawodników. Nareszcie Unia Leszno pokazała swoją siłę i potencjał. Myślę, że od tego meczu będzie już tylko lepiej. Nasi żużlowcy poświęcili sporo czasu na pracę przy sprzęcie. Było to widać na torze. Do kapitalnej formy wraca ostatnio Krzysztof Kasprzak, pokazały to choćby mecze z Gdańskiem i Toruniem, a także półfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rawiczu. Formę odzyskuje też Jurica Pavlic, przypomnę chociażby jego znakomity występ w eliminacjach do Grand Prix 2010 w Daugavpils. W sumie wszystkim naszym zawodnikom należą się słowa uznania.

Robert Kościecha (Unibax Toruń):

Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał, nikt nie myślał, że Toruń zostanie tak rozgromiony, ale to jest sport i nieraz tak bywa. Nam mało co dziś wychodziło, Leszno jechało bardzo dobrze, a jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala. Gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Należą im się za to gratulacje.

Wiesław Jaguś (Unibax Toruń):

Leszczynianie byli dziś od nas lepsi, należy im pogratulować. Nie wiem, co się stało. Tor był przygotowany idealnie, był równy dla wszystkich. Chyba mieliśmy dziś słabszy dzień. Cały zespół i zarząd zrobi pewnie wszystko, by takie sytuacje już się nie powtarzały. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć, a nie udało nam się nawet stworzyć dobrego widowiska. Nie szło nawiązać kontaktu z rywalami, uciekali nam od razu praktycznie już od startu. Największy mój problem jest taki, że kiedy przegrywam swój pierwszy bieg, to później nie wiem co zmienić i w kolejnych wyścigach też nie jest łatwo.

Matej Kus (Unibax Toruń):

Po pierwszych trzech biegach byłem zadowolony, potem przydarzył mi się defekt. Szkoda tego ostatniego biegu, kiedy na ostatnim łuku straciłem dwa punkty, które wiozłem dla mojej drużyny. Na pewno cała drużyna będzie starała się przygotować do następnego meczu jak najlepiej, tak, by osiągnąć zadowalający nas wynik. Jechałem już tutaj na początku sezonu w treningu punktowanym, wówczas dobrze mi nie poszło, bo w ogóle początek sezonu nie był udany w moim wykonaniu, miałem problemy z silnikami. Dzisiaj było trochę lepiej, ale łatwo na pewno nie było. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.

Jan Ząbik (trener Unibaxu Toruń):

Na pewno nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, bo rozważając różne warianty, oscylowało to wszystko wokół remisu, ewentualnie wokół minimalnej wygranej Unii. Leszczynianom pasowało wszystko, a najważniejsze było, to że w stu procentach odpowiednio szybko wychodzili ze startu. Każdy z nich jechał bardzo dobrze. Nasi w ferworze walki popełnili jeszcze kilka błędów na wirażu, co kosztowało ich utratę pozycji. Może ten zimny prysznic przyda się niektórym zawodnikom. Myślę, że wezmą sobie to wszystko i poukładają tak, by w kolejnym meczu wszystko było już dobrze. Jestem zadowolony z Mateja Kusa, nawet w tym biegu, w którym zdefektował, wychodził już na dobrą pozycję. Strącił jednak fajkę z przewodu i zdefektował, gdyby nie to, jego zdobycz punktowa byłaby większa. Jechał bardzo dobrze, poprawnie i to cieszy.

Wojciech Stępniewski (prezes Unibaxu Toruń):

To jest sport, przegrać można zawsze, ale styl w jakim dziś uczynił to Unibax był druzgocący. Ten mecz to dla nas zimny prysznic. Mnie zaskakuje to, że praktycznie żaden z naszych zawodników nie jechał dziś dobrze. Wyróżnić mógłbym tylko Mateja Kusa, który nawiązał walkę z gospodarzami. Trudno cokolwiek powiedzieć po takiej porażce. Myślę, że ten mecz doda skrzydeł zespołowi Unii.

Wypowiedzi zebrali: Joanna Wojtko, Jan Gacek oraz Jarosław Handke.

Komentarze (0)