Witold Skrzydlewski po meczu w Krośnie: Jest w tym wszystkim trochę mojej winy

W niedzielę drugiej ligowej porażki w tym sezonie doznała drużyna Orła Łódź. Łodzianie przegrali w Krośnie z miejscowym KSM 40:50. Winę za przegraną bierze na siebie także prezes łódzkiego klubu.

- Jest w tym wszystkim trochę mojej winy, do czego muszę się przyznać. Prosiłem naszego trenera, aby wstawił do składu na mecz w Krośnie Krzysztofa Stojanowskiego. Trener był temu przeciwny, ale uległ moim namowom. Stojanowski się jednak nie sprawdził, zdobył zaledwie 1 punkt. W Krośnie na bardzo dobrym poziomie pojechał właściwie tylko Stanisław Burza, a i pretensji nie można mieć do Simona Gustafssona. I tylko im postanowiłem wypłacić należne premie za zdobyte punkty. Pozostali będą musieli na nie poczekać - poinformował Witold Skrzydlewski w Expressie Ilustrowanym.

Prezes Orła jest optymistą przed kolejnymi spotkaniami. - Całe szczęście, że udało się nam w tym pojedynku uzyskać, mimo porażki, bonus. Pozostajemy liderami mistrzostw. Przed nami jeszcze trzy kolejki spotkań. Najbliższa za dwa tygodnie na naszym torze z Piłą. Mam nadzieję, że w tych spotkaniach już do kompromitacji naszej drużyny nie dojdzie. Jest ponadto nadzieja, że będziemy mogli skorzystać z usług Freddie Erikssona, który doszedł już do siebie po ciężkiej kontuzji. Ale najważniejsze będą dla nas mecze play off o wejście do I ligi. Będziemy się starali zrobić wszystko, aby ten cel osiągnąć, na co czekają z utęsknieniem kibice "czarnego sportu" w Łodzi - powiedział Skrzydlewski.

Komentarze (0)